Krzysztof Kamil Baczyński „Z lasu” - analiza
Pod wierszem „Z lasu” autorstwa Krzysztofa Kamila Baczyńskiego widnieje data 27 czerwca 1944 r. Okres powstania utworu przypadł na czas wzmożonych działań okupanta, którego sytuacja na froncie stawała się coraz trudniejsza.
Dzieło składa się z sześciu niejednorodnych strof (dwie pięciowersowe, dwie czterowersowe i dwie liczące sześć linijek). Metrum wiersza nie jest równe – liczba zgłosek waha się od 8 do 10 (dominują dziesięciosylabowe linie). Układ rymów również cechuje się nieregularnością; pojawiają się zarówno rymy parzyste, jak i przeplatane oraz okalające (3 strofa – układ abba).
Warstwa stylistyczna wiersza Baczyńskiego jest rozbudowana. Pojawia się w nim wiele epitetów („krzyk zły, wysoki”, „żołnierze smukli”, „twarzyczki jasne”), porównań („Las nocą rośnie jak jezior poszum”, „spod stóp jak morze wydęte grozą”) oraz metafor („pancerz ziemi za ciasny”, „rozdartą duszą”). Podmiot liryczny stosuje także powtórzenia, które mają za zadanie imitować w tym wypadku rytm żołnierskiego marszu („we mchu, we mchu”, „we mgle, we mgle”).
W utworze „Z lasu” łączą się dwa nurty liryki: opisowy (przedstawienie lasu) oraz inwokacyjny (pojawiający się w czwartej strofie zwrot do żołnierzy). W sposobie obrazowania utworu uwidacznia się dysonans – realizm przenika się tutaj z onirycznymi, nadrealistycznymi wizjami nieustannie czyhającego zagrożenia.
Krzysztof Kamil Baczyński „Z lasu” - interpretacja
Świat ukazany w wierszu Krzysztofa Kamila Baczyńskiego jest miejscem okrutnym, pełnym grozy. Wojenna katastrofa uwidacznia się w krajobrazie, który ulega destrukcji, spowija go mrok, naznaczony jest zagładą, np.:
(…) a moce ciemne trą się i gniotą,
lądy się łamią, sypie się złoto
i chyba pancerz ziemi za ciasny
pęka, rozsadza i grzmi, i grzmi (…).
W tej scenerii przyszło żyć młodym chłopcom-żołnierzom – „twarzyczkom jasnym” – którzy znajdują się w ruchu, maszerują podążając domiejsca swojego przeznaczenia.
Podmiot liryczny zwraca się do młodzieńców pytaniem retorycznym: „O moi chłopcy, jakże nam światy odkupić jedną rozdartą duszą?”. Zawarte jest w nim pełne lęku przeświadczenie o tym, iż ich ofiara będzie bezcelowa – nie wpłynie na zmianę biegu historii.
(…) Kochać, a to się wydaje mało,/ ginąć – to słabość tylko wyzwolić, bo nie nadąża chłopięce ciało/ a ciemność stoi i grzmi, i grzmi. (…)
– słowa te podkreślają dramatyczną sytuację pokolenia, którego młodość przypadła na czas niepozostawiający wyboru, gdzie zarówno miłość, jak i pojedyncza śmierć niewiele znaczą i na niewiele się zdadzą.
Ostatnia część wiersza przynosi niezwykle sugestywny obraz: „(…) Las nocą rośnie. Otchłań otwiera/ usta ogromne, chłonie i ssie (…)” - pustka poszerza swój zasięg, opanowuje wszystko, czego dotknie. Pozostawia NIC.
Podobnie dzieje się w przypadku młodych żołnierzy: „Przeszli, przepadli, dym tylko dusi/ i krzyk wysoki we mgle, we mgle”. W ten sposób dopełnia się ich przeznaczenie – „twarzyczki jasne” znikają, rozpływają się w dymie, we mgle. Słychać jedynie ich krzyki.