Krzysztof Kamil Baczyński „Wyroki” - analiza
„Wyroki” Krzysztofa Kamila Baczyńskiego to wiersz oznaczony datą 28 grudnia 1941 r. Poprzedza go dedykacja dla „Basi D.” – poznanej na początku grudnia przyszłej żony poety. Utwór składa się z czterech sekstyn, czyli sześciowersowych strof o najbardziej powszechnym dla tej jednostki układzie rymów: ababcc. Liczba sylab w wersach nie jest równa, waha się od pięciu do dziesięciu.
Wiersz można zaliczyć do nurtu poezji inwokacyjnej, a także, chociaż tytuł wydaje się dość złowrogi w swojej wymowie, uznać za erotyk, a więc utwór poetycki podejmujący tematykę miłosną.
Używane przez podmiot liryczny środki stylistyczne pomagają w budowaniu nastroju opartego na rozdarciu: z jednej strony rodzące się uczucie, z drugiej – koszmarna rzeczywistość wojenna. Pojawiają się tutaj: epitety („rzeka wilgocią śliska”, „błogosławionym czynie”), rozbudowane porównanie („podobni chmurom i sośnie, kwiatom płynącym na tratwach”) oraz liczne metafory (np. „dwugłosem zielonym światła”).
Trzy strofy rozpoczynają się od anafory „nic”, która stanowi próbę przełamania wojennej zagłady, oddalenia jej zasięgu od bohaterów poprzez zaakcentowanie siły uczucia, nieskończenie potężniejszego niż moc destrukcji.
Krzysztof Kamil Baczyński „Wyroki” - interpretacja
W „Wyrokach” bardzo wyraźnie uwidacznia się charakterystyczna dla utworów Baczyńskiego opozycja: miłość i natura skontrastowane z wojenną rzeczywistością. To właśnie do świata przyrody odwołuje się podmiot liryczny, opisując uczucie łączące go z adresatką utworu („Dwułodygą wyrośniem/ dwugłosem zielonym światła”). Dysonans ujawnia się także w zestawieniu elementów statycznych z dynamicznymi. Pojawiają się tutaj „gruzy” oraz „krzemień”. Rumowiska wciąż przypominają o toczącej się wojnie, a twarda skała stanowi podstawę dla wyrastających na niej drzew. Podobnego fundamentu, szczególnie w tych koszmarnie trudnych czasach, potrzebuje uczucie. Z kolei pęd (powietrza) i ruch wody podkreślają zmienność świata (w kontekście wojennym można widzieć w nich zapowiedź katastrofy), akcentując konieczność odnalezienia trwałych wartości – podstaw do budowania, mimo wszystko, życia.
„Nic gruzy”, „nic ciemność” – wojenna rzeczywistość musi zostać pokonana, przezwyciężona w bezsilności, jaką próbuje narzucić ludziom. Podmiot liryczny jest pewien, iż „my lirycznemu” uda się przezwyciężyć złowrogie siły.
Rzeczywistość stanowi niewiadomą, powietrze, które może stanowić tutaj jej metonimię, znajduje się w ciągłym ruchu, niesie „formy rosnące z guseł i zaklęć”:
(…) Ale ująć
powietrze: tam formy rosną
z guseł i zaklęć - kołując -
coraz to bliższe. Mocno
w ręce spadają - nieznane,
czasem – niedokonane (…).
Prędko okazuje się, iż lecą one „deszczem pocisków”. Być może to właśnie miłość sprawi, iż opadną „w dłonie – czysto”, a zatem odbierze im zabójczy potencjał.
„Wyroki” zostały już jednak wydane, a życie toczy się w ciągłym poczuciu zagrożenia. Stąd być może jedynym ratunkiem miłość – uczucie nie mające z owym złym czasem żadnych punktów stycznych, choć zagrożone – świeże i niewinne.