„Miłosierdzie gminy” podejmuje kilka ważnych problemów. Pierwszym z nich jest fałszywa dobroczynność bogatej części społeczeństwa gminy Höttingen. W imię haseł filantropijnych gmina wypracowała legalny system handlu ludźmi, zabezpieczając sobie w ten sposób stały dopływ taniej siły roboczej.
Drugim problemem było poniżanie w imię miłosierdzia. Biedny, schorowany człowiek był licytowany niczym przedmiot. Musiał demonstrować swoją siłę i sprawność. Stawał się obiektem kpin i niewybrednych komentarzy ze strony zebranych. Nikt nie zważał na jego uczucia i wiek. Był upokarzany na oczach całej społeczności, której członkowie uważali się za cnotliwych chrześcijan.
Kolejnym problemem jest zakłamanie bogatej społeczności gminy Höttingen, która w swojej hipokryzji twierdziła, że okazuje biednym miłosierdzie, zabierając ich do domów w zamian za pieniądze z urzędu. Jednak już przed licytacją ludzie liczyli zyski, jakich dostarczy im schorowany człowiek. Otwarcie mówili o najtańszej sile roboczej, a często przyjmując do siebie staruszka, mieli nadzieję na jego rychły zgon, co pozwoliłoby zachować większą część dopłaty dla siebie.