„Miłosierdzie gminy” to tytuł przewrotny, pełen ironii. Bogaci mieszkańcy gminy Höttingen wystawili piękny, budzący podziw gmach gminy. Pieniądze na budowę pochodziły z funduszów, których gmina nie szczędziła na ten cel. Szczyciła się także swoją filantropią i dobroczynnością wobec najbiedniejszej i schorowanej części mieszkańców.
Gmina wprowadziła ustawę, dzięki której osoba biedna i schorowana, która nie mogła już pracować, a rodziny nie było stać na jej utrzymanie, zostawała wystawiona na licytację. Bogaci mieszkańcy licytowali wysokość dopłaty, jaką mieli otrzymać od gminy w zamian za przyjęcie pod swój dach schorowanego staruszka. Ludzie widzieli w tym niezły interes. Osoba wylicytowana musiała pracować na rzecz swojego „darczyńcy” tak, żeby zarobiła na swoje utrzymanie, a cała dopłata stanowiła dla nabywcy czysty zysk.
Słowo „miłosierdzie” padało wielokrotnie z ust pana radcy oraz ludzi przybyłych na licytację. W rzeczywistości jednak działania gminy nie miały z dobroczynnością nic wspólnego. Wprawdzie zostało zlikwidowane żebractwo, jednak cenę za to zapłacili najubożsi, ponieważ stali się oni tanią siłą roboczą dla bogatej społeczności Höttlingen. Nie zważano przy tym na skrajnie upokorzenie, jakiego doznawali licytowani ludzie, którzy musieli demonstrować na życzenie „darczyńców” swoją siłę i kondycję.