Tytuł utworu bezpośrednio wskazuje na to, jak należy go odczytywać. Palinodia to specyficzna forma wypowiedzi, polegająca na pozornym odwołaniu wcześniejszych słów, w rzeczywistości jednak stanowiąca ich dodatkowe wzmocnienie.
Zaczynając utwór od słów:
(…) Na co pisać satyry? Choć się złe zbyt wzniosło,/ Przestańmy. Świat poprawiać - zuchwałe rzemiosło./ Na złe szczerość wychodzi, prawda w oczy kole,/ Więc już łajać przestanę, a podchlebiać wolę (...)
– Krasicki tworzy kolejną satyrę w moralizatorskim tonie, a więc służącą poprawianiu świata.
Tytuł „Palinodia” sugeruje konieczność odczytanie wiersza w kontekście wcześniejszej twórczości autora. Krasicki wielokrotnie piętnował przywary polskiego społeczeństwa. W „Palinodii” pozornie wycofuje się z tego zadania, faktycznie jednak obrazuje Polaków w sposób niezwykle krytyczny sposób.
Poeta posłużył się w satyrze licznymi eufemizmami, by obnażyć obłudę pochlebców. Pokazuje, że każdą wadę czy występek można udolnie nazwać:
(…) nie złodziej, lecz sprawny,/ Nie szalbierzu, lecz dzielny umysłów badaczu,/ Nie zdrajco, ale z dobrej sławy korzystaczu,/ Nie rozpustny, lecz w grzeczne krotofile płodny (…).
Pochwała, którą głosi podmiot liryczny, jest jawnie ironiczna, podszyta szyderstwem, nie sposób odczytać jej dosłownie.
Podobnie jak we wcześniejszych utworach Krasickiego, krytyce podlegają takie zachowania jak: nieuczciwość, zachłanność, złe obyczaje, hipokryzja, skąpstwo i rozrzutność. Przewrotna jest pochwała pijaństwa:
(…) Bogdaj ów czas szczęśliwy nigdy był nie mijał,/ Kiedy się król ze trzema stanami upijał!/ Nie byłoć, prawda, rządów, lecz było wesoło./ Wróćcie się. dobre wieki, niech pogodne czoło/ Oznacza wnętrzną radość. Trunek troski goi,/ Trunek serca orzeźwia, trwogę uspokoi/ I będziemy szczęśliwi (…).
Krasicki, autor wielu utworów piętnujących pijaństwo jako jedną z największych polskich przywar, tutaj pozornie pochwala picie alkoholu, podkreślając wesołość, jaką ono przynosi. Jednak w kontekście całości jego dorobku nie sposób tych słów potraktować jako pochwały. Podobnie jak dalsze wersy, podszyta jest ona ironią.
W końcowej partii utworu poeta zastosował liczne pytania retoryczne oddające jego niepewność. Zastanawia się, jak powinien postąpić: czy ujawnić nazwiska chwalonych, czy je przemilczeć. Satyra z założenia ganiła przywary, nie osoby, unikała więc wskazywania konkretnych postaci, ta jednak jest wyjątkowa, wszak – w dosłownym znaczeniu – stanowi pochwałę. Padające w niej pytania są rodzajem gry z odbiorcą. Krasicki przedstawia domniemaną reakcję osób, których ta kwestia dotyczy pisząc „Milczą” i przypisując owo milczenie skromności, co – oczywiście – jest także ironiczne. Wiadomo wszakże, że żadna z osób tak „pochwalonych” nie chciałaby się ujawnić.
Satyra kończy się słowami: „(...) Niechże sądzi potomność, a ja pióro kruszę”. Poeta niejako zrzeka się możliwości skomentowania. Przedstawia rzeczywistość, jak ją widzi, sąd nad nią pozostawia natomiast potomnym. To przyszłość pokaże, czy jego zarzuty były słuszne czy kraj mający takich obywateli, zdoła przetrwać lub też podda się bez walki wrogom.