poetę kimś wyjątkowym, wynoszącym go ponad zwykłych śmiertelników. Poeta nawiązuje tu do motywu „exegi monumentum” znanego z dzieł Horacego. Dar tworzenia, jeśli zostanie dobrze wykorzystany, wiedzie do wieczności. Sztuka nie przemija, jest trwalsza niż „pomnik ze spiżu”.
W tym kontekście śmierć nie jawi się jako ostateczny koniec. Poeta pisze o niej ze spokojem, jakby nie czuł przed nią lęku. Zwraca się do współczesnych, by nie opłakiwali jego odejścia, ponieważ nie umrze on całkiem – pozostanie żywy w swojej poezji:
(…) Niech przy próżnym pogrzebie żadne narzekanie,/ Żaden lament nie będzie ani uskarżanie:/ Świec i dzwonów zaniechaj, i mar drogo słanych,/ I głosem żałobliwym żołtarzów śpiewanych! (…).
Poeta niewątpliwie dumny jest ze otrzymanego daru, wierzy w wielkość tworzonej poezji, jej szeroką i nieprzemijalną sławę. Jednocześnie pozwala sobie jednak na lekki dystans względem poetyckiej godności. We fragmencie mówiącym o jego przeobrażeniu się w ptaka –
(…) Już mi w ptaka białego wierzch się głowy mieni;/ Po palcach wszędy nowe piórka się puszczają,/ A z ramion sążeniste skrzydła wyrastają (…) –
jest szczypta autoironii.
Utwór nawiązuje do kultury antycznej poprzez przywołanie motywu „exegi monumentum” oraz mitycznej postaci Ikara.
Klasyczna jest też forma pieśni o regularnej budowie i imitującym heksametr trzynastozgłoskowcu. Całość liczy sześć czterowersowych strof o parzystych rymach żeńskich.