Dramatyczna twórczość Szekspira stanowiła prawdziwy przełom w teatrze europejskim. Wcześniej tragedia hołdowała zasadom ustanowionym jeszcze w antyku i sformułowanym wyraźnie w „Poetyce” Arystotelesa. Szekspir pogwałcił je wszystkie. Naczelna zasada – mimesis – nakładała na tragedię obowiązek odzwierciedlania rzeczywistości. W ten sposób, na przykład dzięki zawężeniu akcji do jednej doby, jednego miejsca i jednego wątku, przedstawiane zdarzenia stawały się bardziej prawdopodobne.
W Europie reguły antycznej tragedii odrodziły się w czasach renesansu i obowiązywały w niemal niezmienionej formie aż do szekspirowskiej rewolucji. Dlatego cechy dramatu szekspirowskiego przedstawia się w opozycji do dramatu antycznego.
Budowa „Makbeta”
Zerwanie z regułą trzech jedności
Zgodnie w wymogami owej reguły, czas akcji dramatu miał się ograniczać do jednej doby (jedność czasu), wydarzenia toczyły się w jednym miejscu (jedność miejsca) i dotyczyły tylko jednego wątku (jedność akcji). Wszystko to ułatwiało widzom odbiór sztuki. Akcja zmierzała wprost do punktu kulminacyjnego i rozwiązania. Również żadne wątki poboczne, sceny epizodyczne ani zmiany miejsca czy przeskoki w czasie nie rozpraszały uwagi odbiorców.
Widocznie jednak przez setki lat zmieniły się wymagania publiczności, skoro sztuki Szekspira przyjęte zostały z takim entuzjazmem. Dramatopisarz ze Stratfordu z powodzeniem złamał wspomnianą regułę antyczną. W „Makbecie” pojawiają się sceny epizodyczne, które nie mają wpływu na rozwój akcji (np. rozważania Czarownic na temat złych uczynków). Czas akcji tragedii nie jest dokładnie określony, niewątpliwie jednak przekracza dobę. Między poszczególnymi aktami upływa kilka tygodni, a może nawet lat. Często też następują zmiany miejsca akcji, wydarzenia rozgrywają się w komnatach rożnych zamków, a także w plenerze: na wrzosowiskach, na polu walki, przed zamkiem itd.
Skomplikowany rozwój akcji
Akcja „Makbeta” nie ma prostego układu: prolog, zawiązanie akcji, punkt kulminacyjny, rozwiązanie – jak to miało miejsce w antyku. Ponieważ w akcji można wyróżnić kilka wątków, istnieje też kilka punktów kulminacyjnych. Napięcie nie wzrasta miarowo, akcja raz przyspiesza, innym razem zwalnia za sprawą monologów czy scen epizodycznych.
Rezygnacja z chóru
Chór pełnił ważną rolę w starożytnej tragedii. To on komentował i oceniał wydarzenia, a tym samym narzucał widzowi punkt widzenia dramatopisarza. W Szekspirowskich tragediach nie ma chóru. Odbiorca sam musi podjąć trud interpretacji i oceny postępowania bohaterów. Brak chóru powoduje też zdynamizowanie akcji.
Brak ograniczeń liczby aktorów
Na antycznej scenie mogło się pojawić najwyżej trzech aktorów jednocześnie. Szekspir nie respektuje i tego ograniczenia. Wystarczy spojrzeć na didaskalia – rozmowy często toczą się w gronie kilku osób (np. akt I, scena 1, 2, 3, 6), ponadto pojawiają się sceny zbiorowe (np. uczta w akcie III czy scena walki w akcie V).
Nierealne postaci
W dbałości o jak najbardziej wierne odzwierciedlenie wydarzeń, teatr starożytny nie pokazywał postaci nierealnych. Bogowie mogli ingerować w bieg zdarzeń, nie mogli jednak pojawiać się na scenie. Podobnie – duchy zmarłych, nimfy, centaury czy inne postaci, które znane były przecież antycznej literaturze. W „Makbecie” występują za to Czarownice, Duch Banka i inne zjawy. Ich obecność ma istotne znaczenie dla ukazania motywacji bohaterów. Gdyby nie przepowiednia Czarownic, być może Makbet nie posunąłby się do zbrodni.
Estetyka w „Makbecie”
Zerwanie z zasadą decorum
Decorum czyli stosowność. Tragedia zaliczana była do sztuki wysokiej, mówiła o sprawach poważnych, dlatego cała musiała zostać utrzymana w podniosłym tonie. Jej bohaterami byli ludzie szlachetnie urodzeni, którzy mówili językiem poetyckim. Zasada ta nie pozwalała również na ukazywanie scen gwałtownych, brutalnych. Śmierć zawsze miała miejsce nie na scenie, lecz za kulisami; widzowie dowiadywali się o niej z relacji świadków.
Szekspir niejednokrotnie uśmierca swoich bohaterów na oczach widzów. Tak umiera sam Makbet, a także Banko, dziecko Makdufa i Młody Siward. Prawdopodobnie był to zabieg mający na celu zaspokoić część publiczności żądną wrażeń.
W dramatach Szekspira pojawiają się też postaci niskiego pochodzenia, posługujące się stosownym do swojego stanu urodzenia językiem. W „Makbecie” doskonałym tego przykładem jest wyrażający się potocznie Odźwierny (np. „W imię Belzebuba”).
Łączenie estetyk
W sztuce antycznej granica między tragedią i komedią była wyraźna i nieprzekraczalna. Nawet nie należało ich przedstawiać tego samego dnia. Wynikało to głównie z odmiennych celów obu gatunków dramatu. Komedia miała bawić, tragedia zaś kształcić moralnie. Jej celem był wywołanie katharsis, czyli oczyszczenia przez litość i trwogę. Toteż połączenie elementów tragicznych i komicznych w jednym utworze było nie do pomyślenia.
Szekspir jednak właśnie to zrobił. Niewątpliwie „Makbet” jest tragedią, mimo to odnajdziemy w niej zabawne epizody – choćby rozmowa Makdufa z Odźwiernym.
Psychologia w „Makbecie”
Charakterystyka bohaterów
Antyczni tragicy ukazywali swoich bohaterów w sposób uproszczony. Ich charakterystyka sprowadzała się do kilku wyraźnych cech, które nie ulegały zmianie w czasie trwania akcji. Okrutny król pozostawał okrutnym królem do samego końca. Nie było tu miejsca na wewnętrzne przełomy ani nawet rozterki. To nie bohater jest w tragedii antycznej najważniejszy, lecz widz. Cała jej konstrukcja podporządkowana była katharsis, a żeby je wywołać, głębia psychologiczna przedstawionych postaci nie była konieczna.
Szekspir stawia sobie inne cele – wywołuje emocje, których nie stara się nazwać. Z dużą dbałością o szczegóły tworzy barwną historię, pełną sprzeczności i niedopowiedzeń. To od odbiorcy zależy, jak ją pojmie, zinterpretuje i oceni. Ponieważ to widz ma ocenić bohaterów, autor stara się zgłębić ich charaktery. Przedstawia nie tylko ich czyny, ale też wewnętrzne rozterki i marzenia.
Tak zostali przedstawieni Makbet i jego żona. Przepowiednia Czarownic rozbudza ich ambicje, Makbet jest wewnętrznie rozdarty, pragnie korony, ale zbrodnia go przeraża. Natomiast Lady Makbet jest zdecydowana – zagłusza jego sumienie, podsyca ambicje, wykorzystuje słabości. Władza, zaszczyty, bogactwo to wartości, którym hołduje. Wydaje się, że prawa moralne dla niej nie istnieją. Przeciwnie, kiedy mąż nie znajduje w sobie odwagi, by wrócić na miejsce zbrodni i położyć przy martwych strażnikach sztylety, nazywa go „Kaleką na duchu”.
Jednak widzowi to ona jawi się jako „duchowa kaleka”, nie mająca sumienia, powierzchowna, pusta. Na rozterki męża odpowiada: „Nie trzeba sobie takich rzeczy w takim/ Świetle wystawiać; inaczej by przyszło/ Oszaleć”. Na ironię to właśnie ją dopada szaleństwo. Upragniony cel – korona – nie daje jej spodziewanego szczęścia. Nie rozumie wewnętrznych rozterek męża, on zaś dostrzega jej duchową pustkę. Oddalają się od siebie: on staje się coraz bardziej bezwzględnym tyranem, ona pogrąża się w szaleństwie. Ich role się odwracają. Kolejnych zbrodni Makbet dokonuje sam, bez jej wsparcia. Pozornie silna, Lady Makbet załamuje się psychicznie. Dręczona przez majaki, snuje się nocami po pustych komnatach, usiłując zmyć z rąk widoczną tylko dla niej krew. W końcu umiera samobójczą śmiercią, nie mogąc znieść koszmaru, jakim stało się jej życie. Sądziła, że popychając męża do zbrodni, okazuje mu miłość, pomaga osiągnąć zaszczyty, na jakie zasługuje. W efekcie utraciła jego miłość, przyczyniła się do jego klęski i sama poniosła straszną karę.
Makbet również płaci najwyższą cenę, ale umiera bez lęku, ginie w walce, chcąc zachować resztki rycerskiego honoru:
Dawno już smaku trwogi zapomniałem (...)/ Spoufalone z zgrozą zmysły moje/ Stępiały na wpływy wrażeń (...).