Szekspir ukazał swojego bohatera jako postać dynamiczną, zmieniającą się w miarę rozwoju akcji. Kiedy poznajemy Makbeta, jest dzielnym wojownikiem, przestrzegającym kodeksu rycerskiego, wiernym wasalem swego króla i jego zaufanym dowódcą. Cieszy się przyjaźnią towarzyszy i miłością żony. W ostatniej scenie dramatu bohater jest opuszczonym przez wszystkich tyranem, mordercą króla, przyjaciół, kobiet i dzieci.
Co musiało się stać, by uczciwy człowiek stał się zbrodniarzem? Przyczyn należy szukać w charakterze Makbeta i w jego otoczeniu.
Wydaje się, że wszystko zaczyna się od szokującej przepowiedni Czarownic: „Cześć Ci Makbecie! Przyszły królu, cześć ci!”. Jednak myśl o zdobyciu tronu musiała pojawić się w głowie ambitnego dowódcy już wcześniej – jeszcze nie jako konkretny plan, zbrodnicza myśl, lecz jako silne pragnienie. Wiedźmy tylko to pragnienie obudziły, sprawiły, że Makbet podjął odpowiednie działania, by dopomóc przepowiedni.
W realizacji planu wspierała go żona, nie mniej żądna władzy. Lady Makbet od razu uwierzyła w przepowiednię i nie zamierzała czekać, aż los sam się dopełni. Było dla niej oczywiste, że Makbet powinien sięgnąć po władzę przy pierwszej nadarzającej się okazji. Dlatego gdy król został u nich na noc, użyła wszelkich argumentów, by nakłonić męża do morderstwa. Zarzucała mu słabość, niezdecydowanie i tchórzostwo, grała na jego marzeniach i ambicjach. Makbet, który pragnął korony, był łatwym celem manipulacji. Jego sumienie walczyło z ambicją. Za sprawą Lady Makbet zwyciężyło marzenie o władzy.
Popchnięty do zbrodni przez żonę i dziwną przepowiednię, Makbet uruchamia skomplikowany mechanizm zbrodni. Nawet jeśli mordując króla wierzy, że ta jedna zbrodnia zapewni mu szczęście i bezpieczeństwo na tronie, wkrótce przekonuje się, że musi ze swojej drogi usunąć każdego, kto może go podejrzewać. Królobójca osadzony na tronie snuje rozważania:
(…) Ten Banko jest mi groźny: ma on w sobie? Coś królewskiego (…) Dla rodu Banka, dla jego korzyści/ Zamordowałem zacnego Dunkana; Spokojność sobie zatrułem jedynie/ Dla rodu Banka i wieczny mój klejnot/ Wspólnemu ludzi nieprzyjacielowi/ Na łup oddałem po to tylko, żeby/ Ukoronować ród, nasienie Banka! (…).
Pamięta słowa przepowiedni, iż to potomstwo Banka otrzyma koronę. Dlatego Banko, dawny dobry przyjaciel, staje się kolejną ofiarą zbrodniarza.
Strach przed utratą władzy i życia każą Makbetowi posuwać się do następnych morderstw. Jego rządy stają się przez to nieznośnym terrorem. Poddani coraz głośniej mówią o zbrodniach króla, wreszcie opozycja wspierana przez angielskie wojska obala tyrana. Makbet ginie jako znienawidzony despota i królobójca, a także jako ofiara własnych ambicji.