I
Właścicielem Folwarku Dworskiego był pan Jones. Pewnego wieczora skończył oporządzać swoje dobra, zamknął na klucz drzwi (zapomniał o zatkaniu szczelin) i wrócił do domu chwiejnym krokiem. Gdy tylko w domu zgasły światła, w folwarku zapanowało ożywienie. Krążyły wszak plotki o tym, iż knur Major opowie swój tajemniczy sen. Spotkanie miało odbyć się w stodole, która była wystarczająco duża, by pomieścić wszystkich zainteresowanych.
Zwierzęta zaczęły schodzić się w umówione miejsce. Mówca znajdował się na podwyższeniu wykonanym ze słomy. Pierwsze na miejscu pojawiły się trzy psy: Bluebell, Jessie i Pincher. Powoli robił się tłok, a wszystkie zwierzęta ustawiały się w taki sposób, by umożliwić patrzenie na mówcę innym. Następnie pojawiła się koza Muriel, później osioł Benjamin (mieszkał w folwarku najdłużej spośród zwierząt). Przed samym punktem kulminacyjnym do stodoły wpadło siedem kacząt (niedawno straciły matkę), po nich klacz Mollie, a ostatni przyszedł kot, który, usadowiwszy się wygodnie, zaczął mruczeć, najwyraźniej nie słuchając opowieści Majora.
Do zgromadzonych knur zwracał się per „towarzysze”. W swojej przemowie podjął problem ciężkiego losu zwierząt żyjących w zniewoleniu. Istotą ich życia była ciężka praca, za która otrzymywały niewielkie porcje pokarmu, a kiedy stawały się już zbędne, czekała je śmierć. By uniknąć tych upokorzeń, należało pozbyć się człowieka – sprawcy zła. Człowiek był tyranem – nie pozwalał zwierzętom mieć dzieci (wyjątkiem był tutaj Major, ojciec ponad 400 prosiąt), eliminował stare i niepotrzebne. Jedynie wspólny bunt przeciw oprawcy mogło poprawić los zwierząt.
Następnie odbyło się głosowanie dotyczące problemu, czy dzikie zwierzęta są braćmi, czy może wrogami uciemiężonych. Ostatecznie stwierdzono, iż można potraktować je jako przyjaciół. W tym czasie Major powiedział, że każda istota dwunożna jest wrogiem, a każda czworonożna lub skrzydlata to sprzymierzeniec. Należy też pamiętać o tym, by w walce z człowiekiem nigdy się do niego nie upodabniać.
Po stodole zaczęła nieść się pieśń wyzwolonych stworzeń „Zwierzęta Anglii”. Zgromadzeni rozeszli się, gdy hałas obudził Jonesa, który wypalił z dwururki myśląc, iż to lis szaleje w kurniku.
II
Od spotkania w stodole minęły trzy dni. Knur Major zmarł we śnie, a jego ciało pochowano u wejścia do sadu. Był początek marca, a trzy kolejne miesiące przyniosły zintensyfikowaną pracę konspiracyjną. Organizacją wszystkiego zajmowały się świnie, na ich czele stały dwa samce: Napoleon i Snowball. Pierwszy z nich odznaczał się niezwykle silnym charakterem, drugi był znacznie bystrzejszy i lepiej ubierał w słowa swoje myśli. Trzecim przewodnikiem był Squealer, który obdarzony był nadzwyczajnym darem wymowy. Prędko udało im się stworzyć na podstawie nauk Majora system myślowy nazwany animizmem. Podczas spotkań niektóre ze zwierząt nie rozumiały tej ideologii, wierząc w konieczność pozostania wiernymi właścicielowi, jeszcze inne sądziły, iż skoro dokładna data rewolucji nie jest znana, nie muszą nic robić. Jednak świnie starały się zrobić wszystko, by przekonać mieszkańców folwarku do swoich racji.
Największym wrogiem rewolucji był Mojżesz – oswojony kruk Jonesa. Głosił on istnienie Raju Zwierząt, czyli miejsca, do którego trafią one po śmierci. Miało być to miejsce cudowne (tydzień składał się tam z niedziel), lecz wizja ta skusiła jedynie nielicznych. Mojżesz nie był zbyt lubiany z tego względu, że nie musiał pracować.
Na zakończenie zebrań zawsze śpiewano hymn „Zwierzęta Anglii”. Prym wiodły w tym dwa koniec – Boxer i Clover – będące także najwierniejszymi słuchaczami świń (później często tłumaczyły ich słowa innym zwierzętom).
Wkrótce pan Jones przegrał proces sądowy. Od tego czasu zaczął wiele czasu spędzać pijąc i siedząc w swoim fotelu. Robotnicy stali się nieuczciwi, pola były zaniedbane, a zwierzęta chodziły głodne. W czerwcu miały odbyć się sianokosy, lecz gospodarz zbyt mocno się upił. Parobkowie nie przykładali wiele uwagi do życia zwierząt, koncentrując się na jak najszybszym wykonaniu prac. Kolejny raz mieszkańcy folwarku nie otrzymali jedzenia.
Rozwścieczone zwierzęta postanowił same rozprawić się z tym stanem rzeczy. Jedna z krów wyłamała rogiem zabezpieczenie wrót spichlerza i wielkie dobra stanęły przed nimi otworem. Ludzie próbowali interweniować, lecz wielka siła przepędziła ich z folwarku (także pana Jonesa, który akurat się obudził). Z majątku uciekła także pani Jones, a za nią poleciał Mojżesz. Rewolucja zakończyła się wielkim sukcesem.
Po zwycięstwie zaczęto wprowadzać nowe porządki. Każde ze zwierząt otrzymało także podwójną porcję jedzenia i siedem razy odśpiewano wspaniały hymn „Zwierzęta Anglii”.
Następnego dnia mieszkańcy folwarku utwierdzili się w swoim olbrzymim sukcesie. Snowball i Napoleon zarządzili wizytę w domu pana Jonesa. Po jego zbadaniu stwierdzono, że żadne ze zwierząt nie może w nim zamieszkać i należy przeznaczyć go na muzeum. Wszyscy wyrazili zgodę. Smutek ogarniał tylko klacz Mollie, dla której wypędzenie ludzi wiązało się z brakiem kostek cukru oraz wstążek wplatanych we włosy.
Po śniadaniu Snowball i Napoleon oznajmili, iż potrafią czytać (odbyli szybki kurs z wyrzuconego podręcznika) oraz podzielili się ze zgromadzonymi szczęśliwą wiadomością – udało im się ująć prawa animalizmu w siedmiu przykazaniach:
1. Wszystko, co chodzi na dwóch nogach, jest wrogiem.
2. Wszystko, co chodzi na czterech nogach lub ma skrzydła, jest przyjacielem.
3. Żadne zwierzę nie będzie nosić ubrania.
4. Żadne zwierzę nie będzie spać w łóżku.
5. Żadne zwierzę nie będzie pić alkoholu.
6. Żadne zwierzę nie zabije innego.
7. Wszystkie zwierzęta są równe.
Głośno odczytane spotkały się one z wielką aprobatą. W dodatku przypomniano o sianokosach oraz zmieniono napis z „Folwark Dworski” na „Folwark Zwierzęcy”.
Następnie świnie wydoiły krowy, mleko odłożono na bok i wszyscy wyruszyli na sianokosy. Kiedy powrócili wieczorem, okazało się, iż mleko zniknęło.
III
Plony okazały się znacznie większe od tych, które zazwyczaj uzyskiwał pan Jones. Trud zwierząt przyniósł oczekiwany efekt. Świnie nie pracowały jednak tak intensywnie jak inne zwierzęta, ograniczając się przede wszystkim do wydawania rozkazów.
Lato okazało się wspaniałym okresem. Świnie dobrze dowodziły zwierzętami, a koń Boxer pracował za trzech (w dużej mierze to jego poświęcenie przyczyniało się do dobrobytu mieszkańców folwarku). Jedynie Mollie radziła sobie gorzej i kot znikał zawsze wtedy, gdy zwierzęta czekała jakaś praca (natomiast wracał na posiłki). Niezmienny pozostał Benjamin – nadal niewiele mówił i odznaczał się trudnym charakterem, ale nigdy się nie lenił.
Niedziela była dniem odpoczynku. Po śniadaniu odbyło się zgromadzenie (zwane także wiecem), w czasie którego przedstawiono flagę przyszłej Republiki Zwierząt (wykonał ją Snowball). Przedstawiała ono kopyto i róg na tle zieleni. Ustalono jeszcze, by część sadu przeznaczyć na przytułek dla starych zwierząt. Snowball i Napoleon nie mogli jednak zgodzić się odnośnie wieku emerytalnego. Odśpiewano hymn i spotkanie zostało zakończone.
Kwatera świń mieściła się w dawnej siodlarni. Tam uczyły się one przydatnych umiejętności (do wszystkiego służyły im książki należące wcześniej do Jonesa). W dodatku Snowball zajmował się tworzeniem komitetów dla zwierząt (np. Liga Czystych Ogonów, Komitet Reedukacji Dzikich Towarzyszy). Podjęto również decyzję o zwalczaniu analfabetyzmu. Już jesienią psy, koza Muriel, osioł Benjamin potrafili czytać. Reszta zwierząt wciąż miała z tym problemy. Niektóre kury i kaczki wciąż nie mogły nauczyć się siedmiu przykazań, więc świnie podjęły decyzję, by skrócić je do jednego sformułowania: „CZTERY NOGI: DOBRZE, DWIE NOGI: ŹLE” (taki napis znalazł się w folwarku). Rzecz jasna, prędko wyjaśniono ptakom, iż skrzydeł nie można mylić z rękami, które wyrządzają całe zło.
Podczas gdy Snowball udzielał się w komitetach, Napoleon miał inne plany – pragnął przysłużyć się społeczeństwu poprzez wychowywanie dzieci. Kiedy Jessie i Bluebell się oszczeniły, wziął ich potomstwo i umieścił na strychu, by samodzielnie je wychować.
Wkrótce wyjaśniło się, gdzie znikało mleko. Okazało się, iż świnie codziennie dolewały je sobie do karmy. Problemy wyszły na jaw także w trakcie podziału wczesnych odmian jabłek. Wszystkie zwierzęta spodziewały się w tej kwestii równości, szybko okazało się jednak, że świnie zagarnęły wszystko dla siebie. Uzasadnienie było proste – świnie nie lubią jabłek, ale odkryto ich pozytywny wpływ na ten gatunek (oczywiście w połączeniu z mlekiem). A ze względu na ich rolę – przewodników folwarku – muszą dobrze się odżywiać. Przemowa Squealera szybko przekonała niechętne Jonesowi zwierzęta do racji świń.
IV
U schyłku jesieni o wydarzeniach na folwarku wiedziała już cała Anglia. Snowball i Napoleon porozumiewali się także z innymi zwierzętami.
W tym czasie pan Jones przesiadywał „Pod Czerwonym Lwem”, gdzie żalił się na swój los. Jego sąsiedzi – pan Piklington (folwark Foxwood) oraz pan Frederic (Pinchfield) – dostrzegli możliwość wzbogacenia się na jego klęsce, jednak konflikty nie pozwalały im na podjęcie działania.
Właściciele innych folwarków starali się rozpuszczać plotki, że zwierzęta żyjące niegdyś w Folwarku Dworskim pozjadały się z głodu. W ten sposób gospodarze chcieli zapobiec buntom w swoich majątkach. Lecz informacje rozchodziły się bardzo prędko, a „Zwierzęta Anglii”, chociaż karano za nucenie tej melodii, prędko zyskały wielką popularność.
Był początek października, gdy gołębie przyniosły wiadomość, że pan Jones, parobkowie i właściciele sąsiednich folwarków zbliżają się z zamiarem odbicia majątku. Doszło do wielkiego starcia. Sam Snowball szarżował na Jonesa, który postrzelił go ze swojej dwururki. Zginęła także jedna owca. Po pięciu minutach zwycięstwo zwierząt było jednak bezdyskusyjne. Snowball i Boxer otrzymali za szczególne bohaterstwo ordery (Bohater Zwierzęcy Pierwszej Klasy), nieżyjąca owca także (Bohater Zwierzęcy Drugiej Klasy). Prędko rozpoczęto świętowanie zwycięstwa i podjęto decyzję, iż z porzuconej przez Jonesa dubeltówki będą oddawane każdego roku dwa strzały – w rocznicę bitwy pod Oborą oraz w rocznicę Powstania.
V
Zbliżała się zima. Mollie zachowywała się coraz dziwniej. W końcu Clover odnalazła na jej posłaniu kostki cukru. Trzy dni później klacz opuściła folwark. Widziano ją później wśród ludzi, jak ciągła zaprzęg. Miała przystrzyżoną grzywę, wstążki we włosach i karmiona była ukochanym cukrem.
Styczeń przyniósł wielkie mrozy. W polu nie było pracy, więc zwierzęta spotykały się głównie na wiecach. Snowball i Napoleon planowali działania na nadchodzący okres. To świnie, jako najmądrzejsze, decydowały o funkcjonowaniu folwarku. Inne zwierzęta nie stanowiły dla nich zagrożenia, lecz Snowball i Napoleon wciąż skakali sobie do gardeł. Pierwszy z nich miał wielką łatwość zjednywania sobie sojuszników, a drugi wciąż krytykował jego pomysły.
Najsroższy spór między przewodnikami wywiązał się w sprawie wiatraka. Snowball chciał zbudować go na pobliskim wzniesieniu. Dzięki czerpanej z niego energii możliwe byłoby oświetlanie stajni i posługiwanie się sprzętem elektrycznym (np. dojarkami). Zwierzęta często odwiedzały przywódcę, by zapoznać się z jego planami. Pewnego razu pojawił się u niego Napoleon – wielki przeciwnik budowy wiatraka. Popatrzył na plany, oddał mocz na podłogę i odszedł.
Wkrótce folwark podzielił się na dwa obozy – jeden popierał Snowballa, wierząc w jego obietnicę trzech dni pracy (rzecz jasna po wzniesieniu wiatraka). Drugi stanął za Napoleonem, który głosił konieczność wzmożenia prac przy uzyskiwaniu pożywienia, by zwierzęta mogły najadać się do syta. Nikomu nie wierzył tylko Benjamin, przekonany, że ani trzy dni pracy, ani mnóstwo pożywienia nie staną się faktem.
Dwóch przewodników podzieliła także kwestia obrony folwarku przed zakusami ludzi. Napoleon był przekonany, iż zwierzęta powinny zdobyć uzbrojenie i ćwiczyć się w walce. Snowball bardziej cenił działania prewencyjne – chciał wysyłać gołębie na sąsiednie farmy, by tam głosiły konieczność buntu. Wtedy obrona stałaby się niepotrzebna.
Przyszedł dzień, w którym miało odbyć się głosowanie nad planami budowy wiatraka. Przemówienia Snowballa przerwał Napoleon, mówiąc wprost, iż nie radzi głosować za wzniesieniem budynku. Jednak wizja Snowballa była naprawdę kusząca. Zwierzęta były przekonane jak głosować. Wtedy Napoleon wydał przeraźliwy kwik, a do miejsca zebrania wbiegło dziewięć ogromnych psów. Pogoniły rywala swojego zwierzchnika, który uciekł przez dziurę w żywopłocie. Wtedy Snowball widziany był po raz ostatni.
Psy okazały się szczeniętami odebranymi niegdyś przez Napoleona Jessie i Bluebellowi. Otoczony nimi knur ogłosił, iż nie będą odbywać się już niedzielne wiece, gdyż są one jedynie stratą czasu. Wszelkie decyzje podejmować miał specjalny komitet świń (jego przewodnikiem będzie Napoleon), później będą one ogłaszane zwierzętom. Oczywiście zwierzęta nie będą miały możliwości kwestionowania postanowień. W niedziele natomiast obowiązkiem będzie czczenie flagi i śpiewanie hymnu.
Niebawem do zwierząt przemówił Squealer. Wyjaśnił im, że Snowball nie był w niczym lepszy od kryminalisty, uciszając nawet ich pochwały dotyczące bohaterskiej walki knura. Z kolei Napoleon brał na swoje barki olbrzymi ciężar, stając się przywódcą – mówił. Najszybciej jego słowa trafiły do Boxera, który stwierdził: „Jeśli tak mówi towarzysz Napoleon, musi to być słuszne”.
Przyszła wiosna. Zwierzęta zbierały się co niedzielę, by wysłuchać planów na nadchodzący tydzień. Wykopano nawet czaszkę Majora, która znalazła się w honorowym miejscu (pod flagą). Mieszkańcy folwarku musieli nauczyć się oddawać cześć symbolom nowego porządku. Miały też coraz mniej swobody, nad czym dzielnie czuwali Napoleon i Squealer w towarzystwie Minimusa – pieśniarza. Obok nich zawsze stały groźne psy.
Od wyrzucenia Snowballa minęły trzy tygodnie. Wtedy Napoleon podjął decyzję, że wiatrak zostanie jednak zbudowany. Prace przewidział na dwa lata (według planów Snowballa miały trwać rok) i ogłosił konieczność zmniejszenia racji żywnościowych. Zdziwionym zwierzętom wszystko wyjaśnił Squealer. Okazało się, iż Napoleon od zawsze był zwolennikiem budowy wiatraka, lecz jego plany zostały ukradzione przez Snowballa. Mieszkańcy folwarku nadal nie do końca rozumieli te „fakty”, lecz krążące wokół nich psy skutecznie zniechęcały do zadawania pytań.
VI
Cały następny rok był okresem bardzo ciężkiej pracy. Zwierzęta jednak nie narzekały, gdyż pomagała im świadomość wykonywania obowiązków na własne konto, nie dla dobra ludzi. W ciągu wiosny i lata tygodniowa ilość godzin pracy wynosiła 60. Przed samą jesienią Napoleon ogłosił jeszcze, że najprawdopodobniej zlikwidowany zostanie niedzielny wypoczynek. Zajęcia miałyby być dobrowolne, lecz każda próba nieuczestniczenia w nich skutkowałaby zmniejszeniem racji żywnościowych do połowy.
Ze względu na budowę wiatraka nie obsadzono wszystkich pól. Plony były gorsze, co zwiastowało nielekką zimę. Pozyskiwanie materiału sprawiało zwierzętom wielkie trudności. Nie potrafiły one posługiwać się kilofami i łomami, a dopiero po pewnym czasie zorientowały się, że wielkie bryły wapnia można kruszyć, wykorzystując siłę ciążenia. Największą pracowitością odznaczał się Boxer. Poprosił on koguta, by budził go o trzy kwadranse wcześniej, również w wolnych chwilach (a było ich coraz mniej) sam chodził do kamieniołomu.
Chociaż praca była ciężka, zwierzęta nie krzywdowały sobie. Wciąż jadały więcej niż za czasów Jonesa, a niejednokrotnie ich metody pracy okazywały się naprawdę skuteczne. Jednak pod koniec lata zaczęło brakować pewnych dóbr, których wyprodukowanie było dla nich niemożliwe. Na wyczerpaniu były m.in.: olej, sznury, żelazo, biszkopty dla psów, parafina. Przewidywano także zwiększenie zapotrzebowania na nasiona i nawozy sztuczne. Zwierzęta nie wiedziały, skąd je pozyskać.
Pewnego dnia Napoleon ogłosił, iż postanowił nawiązać kontakty handlowe z innymi gospodarstwami. Pośrednikiem był pan Whymper – prawnik. Zdecydował o sprzedaniu jęczmienia, siana i, w razie potrzeby, jaj. Zwierzęta niechętnie patrzyły na ten fakt, lecz Squealer prędko uświadomił je, że to Snowball zakazywał handlu i używania pieniędzy, a one same nie będą zmuszone do kontaktu z ludźmi. Whymper często przechadzał się po folwarku, którego mieszkańców bardzo cieszyło to, iż Napoleon wydawał mu rozkazy.
W tym czasie świnie przeniosły się do domu Jonesa, gdzie zamieszkały. Clover poprosiła Muriel, by przeczytała jej czwarte przykazanie: „Żadne zwierzę nie będzie spać w łóżku z prześcieradłem”. Zdziwiła się, gdyż wcześniej nie było mowy o prześcieradle. Szybko jej wątpliwości rozwiał Squealer mówiąc, że chodzi o prześcieradła – wynalazek człowieka. Łóżkiem można nazwać także stertę siana, więc przepis należało doprecyzować. Wkrótce ustalono także nową godzinę pobudki świń. Miały one wstawać o godzinę później niż inni mieszkańcy folwarku.
Jesienią budowa wiatraka była już na półmetku. Po żniwach zwierzęta miały więcej czasu, więc prace zostały wzmożone. Którejś listopadowej nocy zerwała się wichura. Rankiem okazało się, że wielka konstrukcja legła w gruzach. Napoleon o jej zniszczenie oskarżył Snowballa i obiecał nagrodę za jego głowę – medal Bohatera Zwierzęcego Drugiej Klasy oraz pół korca jabłek. Za żywego Snowballa można było otrzymać cały korzec.
Niedługo znaleziono ślady racic – niechybny dowód dywersji Snowballa. Napoleon podjął też decyzję o odbudowie, która miała trwać niezależnie od pogody. W ten sposób wszyscy mieli pokazać wygnańcowi, iż nie jest w stanie zniszczyć owoców ich pracy.
VII
Nastała bardzo ciężka zima. Zwierzęta wiele czasu spędzały na odbudowie wiatraka. Sąsiedzi byli przekonani, że to nie Snowball zniszczył konstrukcję, a jej upadek spowodowany był zbyt cienkimi ścianami. W folwarku nikt w to nie wierzył, lecz na wszelki wypadek nakazano zbudować grubsze (metrowe) ściany.
Zwierzęta nie pracowały już tak prędko i ochoczo jak kiedyś. Były zmarznięte i zmęczone, a w dodatku straszyła je perspektywa głodu. Squealer zagrzewał je do pracy, pięknie opowiadając o tym, jak wspaniale jest wykonywać swoje obowiązki. Jednak znacznie mocniej mobilizował je Boxer, który wciąż znajdował siły do pracy.
Napoleon wynalazł sprytny podstęp. Do skrzyń kazał wsypać piasek, a z wierzchu przykryć go ziarnem. Dzięki temu Whymper mógł opowiadać w innych gospodarstwach, iż w folwarku niczego nie brakuje. Również odsunięto widmo paniki wśród zwierząt (tylko niektóre były wtajemniczone i miały chwalić się przed prawnikiem, że doszło do zwiększenia racji żywnościowych). W styczniu koniecznością stało się zdobycie dodatkowego ziarna.
Główny przywódca ostatnimi czasy pojawiał się niechętnie. Jeśli już do tego dochodziło, czynił to tylko w eskorcie sześciu psów. Wszystkie rozkazy wydawał za pośrednictwem Squealera.
Wkrótce ogłoszono, iż kurom będą odbierane jajka. Podpisano umowę z Whymperem na dostarczanie 400 jajek tygodniowo. Doszło do pierwszego buntu – ptaki podlatywały na tyle wysoko, by jajka spadały na ziemię i rozbijały się. Napoleon nakazał wstrzymanie wydawania im pożywienia. Po pięciu dniach sprzeciw ustał, a dziewięć kur zmarło z głodu. Świnie ogłosiły, że przyczyną śmierci była kokcydioza. Whymper nigdy nie poznał prawdy, a jajka udało się dostarczyć zgodnie z umową.
Wczesną wiosną w folwarku wybuchło olbrzymie zamieszanie. Okazało się, iż Snowball nawiedza gospodarstwo nocami i czyni olbrzymie szkody. Oskarżano go o kradzieże zboża, wylewanie mleka, rozbijanie jaj, tratowanie zagonów i obgryzanie kory z drzew. Za jego sprzymierzeńców uznano szczury. Napoleon orzekł, że zbrodnie Snowballa zostaną dokładnie zbadane i spotka go okrutna kara. Squealer opowiadał zwierzętom o prawdziwej naturze wygnańca. Od początku miał być sprzymierzeńcem ludzi i omal nie doprowadził do porażki w bitwie pod Oborą. Dopiero bohaterska interwencja Napoleona przesądziła o losach potyczki. Na wątpliwości Boxera posłaniec przywódcy odpowiedział, że tak mówi sam Napoleon. To wystarczyło, by uciszyć wszelkie pytania. Przyznanie Swoballowi odznaczenia było błędem. W dodatku Squealer ostrzegł zwierzęta, iż mogą wśród nich ukrywać się zdrajcy współpracujący ze Snowballem. Wygnaniec najprawdopodobniej wszedł w sojusz z panem Frederickiem i chciał wraz z nim napaść na folwark.
Wkrótce Napoleon wyszedł z domu. Przechadzając się po gospodarstwie (w towarzystwie psów, rzecz jasna) natrafił na cztery młode tuczniki, które kiedyś zaprotestowały przeciwko zniesieniu niedzielnych wieców. Prędko kazał swojej gwardii dopaść zwierzęta. Następnie wymuszono na nich zeznania, iż współpracowały ze Snowballem, po czym psy przegryzły im gardła. Kolejne zwierzęta zaczęły przyznawać się do drobnych przewinień, argumentując je nakazami Snowballa (np. do kradzieży sześciu kłosów, także kury – przewodniczki strajku – wyznały wielką rolę uciekiniera w podburzaniu ich do takiego działania). Nastąpiła krwawa egzekucja – wszyscy zdrajcy zostali zamordowani.
Zwierzęta były przerażone. Gospodarstwo niby należało do nich, lecz tak naprawdęę wszystko zostało im zakazane. Mówienie prawdy było niedozwolone, pracę wymuszano, nawet nie miały możliwości dobrze się najeść. Jednak Clover postanowiła pozostać wierną ideałom i dalej uznawać władzę Napoleona. Za szczególnie bolesną uznano zdradę towarzyszy.
Clover zaczęła nucić hymn – „Zwierzęta Anglii” – inne zwierzęta zrobiły to samo. Wykonano pieśń najposępniej, jak tylko można. Kiedy zwierzęta skończyły śpiewać, zbliżył się Squealer, który oznajmił, iż „Zwierzęta Anglii” zostają zakazane. Egzekucja była ostatnim etapem wypędzenia człowieka i nie ma już sensu odwoływać się do wartości zawartych w pieśni. Mnimus skomponował nową pieśń i to właśnie ona śpiewana była od tego momentu każdej niedzieli. Każde zwierzę uważało jednak, że jest znacznie gorsza od „Zwierząt Anglii”.
VIII
Szóste przykazanie brzmiało: „Żadne zwierzę nie zabije innego”. Mieszkańcy folwarku dostrzegli w tekście tym pewną zmianę: „Żadne zwierzę nie zabije innego bez powodu”.
Kolejne miesiące mijały na ciężkich pracach, zwierzęta czuły, że robią więcej niż za czasów Jonesa, a jedzą mniej. Jednak raporty odczytywane przez Squealera przedstawiały inną wersję rzeczywistości. Nikt nie miał powodów, by mu nie wierzyć.
Napoleon ukazywał się coraz rzadziej. Zyskał za to tytuł „nasz Przywódca, towarzysz Napoleon”. Na jego cześć ułożono także poemat „Towarzysz Napoleon”. Wszystkie sukcesy były oczywiście zasługą knura. Prowadził on, za pośrednictwem Whympera, negocjacje z sąsiednimi gospodarstwami (chodziło o sprzedaż drewna). Jak tylko nawiązano z którymś porozumienie, dziwnym trafem okazywało się, że drugie chce napaść na Folwark Zwierzęcy.
Jesienią udało się ukończyć wiatrak. Prędko wymyślono dla niego nazwę „Wiatrak Napoleona”. Koniecznością stało się zamontowanie maszyn, których nabyciem miał zając się Whymper.
Dwa dni później odbyło się zebranie w stodole. Napoleon oznajmił, że sprzedał drzewo Frederickowi. Zerwano wszelkie stosunki z Foxwood, a do właściciela zaczęto wysyłać obelżywe listy. Wcześniejsze plotki mówiące o planowanym ataku ze strony Frederica były, rzecz jasna, nieprawdziwe, a rozpuszczał je Snowball.
Po upływie kilku dni przyjechał Whymper. Okazało się, iż otrzymane pieniądze to fałszywki. Napoleon wydał wyrok śmierci na Frederica, a do Foxwood wysłano gołębie z pojednawczymi listami. Wkrótce należało spodziewać się ataku ze strony Pinchfield.
Do natarcia doszło wcześnie rano. Zwierzęta, stanąwszy naprzeciw piętnastu uzbrojonych najeźdźców, zaczęły uciekać po usłyszeniu pierwszych wystrzałów. Na nic zdały się nawoływania Napoleona. Wszystkie ukryły się w zabudowaniach i obserwowały, jak ludzie biorą w posiadanie folwark. Zatrzymali się pod wiatrakiem, który wysadzili. Wtedy zwierzęta ogarnęła wściekłość – ruszyły do ataku.
Ludzi udało się przepędzić, zabijając przy tym czterech parobków. Duży wkład miały tutaj psy Napoleona. Z mieszkańców folwarku starcia nie przeżyły krowa, trzy owce i dwie gęsi. Większość poniosła także rany. Nagle wyłonił się Squealer, który na początku starcia gdzieś zniknął. Na smutne słowa Boxera o zniszczeniu budowanego przez 2 lata wiatraka odrzekł on, że odnieśli dzisiaj wielkie zwycięstwo, a konstrukcja zostanie wzniesiona ponownie. Teraz nadszedł czas na uczczenie wspaniałego triumfu w bitwie pod Wiatrakiem, która zwyciężona została tylko dzięki geniuszowi Napoleona. Ranny w kopyto koń zauważył, że ledwie udało im się odzyskać to, co mieli przedtem (i utracili wiatrak). Przywódca ustanowił także nowe odznaczenie – „Order Zielonego Sztandaru”. Rzecz jasna, pierwszym odznaczonym został sam Napoleon. W przypływie radości zapomniano jednak o fałszywych pieniądzach.
Minęło kilka dni. Świnie znalazły w piwnicy skrzynkę whisky. Po całonocnej libacji Napoleon nie czuł się najlepiej, więc wydano zakaz picia alkoholu pod groźbą śmierci. Jednak niebawem zaczął wracać do zdrowia i poprosił Whympera, by ten nabył kilka broszurek o warzeniu piwa i innych alkoholi. Okazało się też, że fragment sadu przeznaczony kiedyś na miejsce dla starych zwierząt nie nadaje się już do tego celu. W zamian posiano tam jęczmień.
Którejś nocy zwierzęta obudził trzask. Pobiegły pod ścianę, na której widniały przykazania. Obok leżał potłuczony Squealer. Knur ewidentnie chciał coś napisać. Następnego dnia okazało się, że przykazanie „Żadne zwierzę nie będzie pić alkoholu” zostało zmienione na „Żadne zwierzę nie będzie pić alkoholu bez umiaru”.
IX
Pęknięto kopyto Boxera goiło się długo, jednakże koń nie poddawał się, pragnąc zobaczyć wykończony wiatrak przed przejściem na emeryturę. Następnego dnia po zakończeniu obchodów wielkiego zwycięstwa rozpoczęto odbudowę konstrukcji. Ponownie zmniejszono racje żywnościowe, nie dotyczyło to jednak psów i świń. Ogłoszono także, że jeśli jakieś zwierzę spotka świnię, musi zejść jej z drogi. Kolejnym przywilejem było przydzielenie najważniejszym z mieszkańców folwarku po pół litra piwa dziennie (kiedy już dojrzał jęczmień), a Napoleon otrzymywał po dwa i pół litra. Świniom zdecydowanie powodziło się najlepiej.
Raz w tygodniu odbywały się także spontaniczne demonstracje. W ich czasie zwierzęta maszerowały, a później deklamowano wiersze pochwalne na cześć przywódcy. Zazwyczaj przemawiał także Squealer. Mieszkańcy folwarku lubili te chwile, gdyż defilady pozwalały im zapomnieć o głodzie.
W kwietniu Folwark Zwierzęcy mianowany został republiką. Prezydentem wybrano jednogłośnie jedynego kandydata na ten urząd – Napoleona. Prędko wyjawiono także nowe fakty na temat Snowballa. Od początku był on w dobrych stosunkach z Jonesem i prowadził napad ludzi na zwierzęta. W grzbiet ranił go sam Napoleon.
W środku lata pojawił się kruk Mojżesz, który znowu zaczął snuć opowieści o raju dla zwierząt. Coraz większa liczba stworzeń zaczęła mu wierzyć. Pobłażliwie traktowały go świnie, pozwalały mu pozostawać na terenie folwarku, częstując nawet piwem.
Tymczasem Boxer wyzdrowiał i ponownie zaczął pracować za dwóch. Pewnego razu wyszedł sam do kamieniołomu, a gołębie przyniosły wiadomość o jego wypadku. Koń nie mógł się podnieść. Otoczyli go bliscy, a po piętnastu minutach pojawił się Squealer, który oznajmił smutek Napoleona. Boxera postanowiono umieścić w szpitalu Willingdon. Zwierzęta niechętnie odniosły się do pomysłu oddania go pod opiekę człowieka, jednak knur prędko wyjaśnił im, że tylko pomoc weterynarza może przywrócić mu zdrowie.
Przez następne dni Boxer nie opuszczał stajni, a zwierzęta oddawały się swoim obowiązkom. Któregoś dnia przybiegł do nich Benjamin, który przyniósł wiadomość, iż koń jest wywożony. Zwierzę stało już na wozie, wszyscy zaczęli się z nim żegnać. Wtedy osioł krzyknął, że są głupcami i wskazał na napis: „Alfred Simmonds. Ubój koni i wytwarzanie kleju kostnego, Willingdon. Handel skórami i mączką kostną. Dostawy do psiarni”. Dawni towarzysze zaczęli biegnąć za Boxerem i krzyczeć, by próbował uciec. Jednak nie miał wystarczających sił, by rozbić deski.
Trzy dni później Squealer oznajmił wszystkim, iż koń zmarł, chociaż udzielono mu koniecznej pomocy. Powiedział też o plotkach głoszących wywiezienie Boxera do rzeźni. Szybko wyjaśnił wszystkim, że weterynarz odkupił wóz od rzeźnika i nie zdążył zmienić napisu. Jeszcze raz przestrzegł, by nie wątpiono w Napoleona. Wszyscy odetchnęli z ulgą, wierząc w to, iż ostatnie chwile Boxera były spokojne.
W niedzielę przemówił sam Przywódca. Wyraził smutek po śmierci konia i zaznaczył niemożność sprowadzenia jego zwłok. Jednak zamówił już wieniec, który zostanie złożony na symbolicznym grobie. Za kilka dni miał odbyć się bankiet ku czci towarzysza. Przypomniano jeszcze jego dwie najważniejsze maksymy: „Będę pracować jeszcze więcej” oraz „Towarzysz Napoleon ma zawsze rację”. Bardzo pożądane było, by wszystkie zwierzęta uznały te słowa za swoje życiowe sentencje.
W dniu przyjęcia do domu świń przywieziona została wielka skrzynia. Później dało się słyszeć odgłosy zabawy i tłuczonego szkła. Rozeszła się plotka, iż najważniejsze spośród zwierząt zdobyły skądś pieniądze na kolejną skrzynię whisky.
X
Mijały kolejne lata. Przyszedł w końcu czas, że nikt poza Clover, Mojżeszem i Benjaminem, nie pamiętał czasów sprzed Powstania. Mało kto przechowywał we wspomnieniach Boxera. Świnie roztyły się – Napoleon ważył 150 kg, a Squealer stał się tak tłusty, że fałdy zasłaniały mu oczy.
Gospodarstwo rozwijało się bardzo dobrze. Ukończono budowę wiatraka, który napędzał młockarnię, przybyły dwa pola, zwiększyła się liczba zwierząt (pochodziły głównie z kupna).
Pan Jones umarł, zapomniano także o Snowballu, a jego wizję modernizacji wyśmiewano, głosząc jej sprzeczność z animalizmem uznającym znaczenie ciężkiej pracy.
Sytuacja w folwarku uległa znacznej poprawie, jednak doświadczały tego tylko świnie i psy. Nikt nie mógł zarzucić im lenistwa, gdyż Squealer opowiadał o tym, jak siedzą nad kolejnymi rejestrami i sprawozdaniami. Zwierzęta dostrzegały jednak, iż nie wytwarzają one żadnego jedzenia, zawsze mają zaś wielki apetyt.
Większość zwierząt uważała, że ich los zupełnie się nie zmienił. Nie pamiętały już dawnych czasów, wszystko wydawało się podążać swoim rytmem. Nadal wiele pracowały, w zimie cierpiały z powodu chłodu, latem nękały je muchy. Wciąż chodziły głodne, pijąc wodę z sadzawki. Jednak rozpierała je duma, gdyż żyły w Folwarku Zwierzęcym – jedynym gospodarstwie w całej Anglii, które znalazło się pod władzą zwierząt. Szczególnie dobrze czuły się w czasie różnych obchodów.
Pewnego dnia Squealer wziął owce na boczne pastwisko – nieurodzaj. Trzymał je tam przez tydzień, wciąż z nimi przebywając. Po powrocie rozległo się głośne rżenie Clover. Świnie wyszły z domu i chodziły na dwóch nogach. Prym wiódł dumny Napoleon trzymający bat. Owce zaczęły meczeć: „Cztery nogi: dobrze, dwie nogi: lepiej”. Nauczył ich tego Squealer, zmieniając dawne przykazanie.
Na ścianie z przykazaniami zaszły też kolejne zmiany. Pojawił się napis: „Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre zwierzęta są równiejsze od innych”. Nikogo też nie dziwiło, że świnie nadzorujące pracę chodziły z batami, a niektóre z nich nosiły ubrania państwa Jonesów.
Tydzień później do Folwarku Zwierzęcego przybyła delegacja z sąsiednich gospodarstw. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem pracy zwierząt. Wieczorem z domu świń dało się słyszeć radosne odgłosy. Przez okno zwierzęta dostrzegły siedzących przy stole sześciu gospodarzy i sześć świń. Wszyscy wznosili toasty i zajadali się dobrymi potrawami. Okres braku zaufania minął. Gospodarze innych folwarków wyrazili podziw dla faktu, iż zwierzęta w Folwarku Zwierzęcym pracują najciężej w całym kraju, a otrzymują najmniejsze racje żywnościowe.
Napoleon ogłosił, że Folwark Zwierzęcy będzie od teraz spółdzielnią, do której prawa posiada on wspólnie z innymi świniami. By ułatwić wymianę handlową, wprowadził też szereg zmian. Przede wszystkim zlikwidował wszelkie obchody i defilady. Postanowił także, iż od teraz jego gospodarstwo będzie nazywało się Folwarkiem Dworskim i za jego pomyślność wzniósł toast.
Zgromadzone na zewnątrz zwierzęta dostrzegły zmianę w wyglądzie świń. Wycofały się jednak do swoich legowisk. Z domu dało się słyszeć odgłosy kłótni. Mieszkańcy folwarku przez okno dostrzegli, iż Napoleon i pan Piklington równocześnie zagrali asem pik. Zapanował gwar, a zwierzęta nie mogły nagle odróżnić ludzi od świń.