wezwania był niezapłacony weksel. Główny bohater był w fatalnym stanie, prawie nie rozumiał kierowanych do niego słów. W końcu podpisał nakaz zobowiązujący go do spłaty wekslu. Usłyszał, jak funkcjonariusze rozmawiają o morderstwie lichwiarki. Komisarz Fromicz zapytał go jeszcze, co robił poprzedniego wieczora, a młody mężczyzna odrzekł, że spacerował. Policjant zdziwił się, iż wyraźnie chory Raskolnikow spaceruje wieczorami po Petersburgu. Wtedy w umyśle młodzieńca poczęły rodzić się poważne obawy – czyżby sam skierował na siebie podejrzenia?
II
Rodion powrócił do mieszkania i wyciągnął zza tapety skradzione przedmioty, które ukrył następnie pod głazem obok alei W-wskiej. Udał się do Razumichina. Jego przyjaciel zajmował się tłumaczeniem tekstów z języka niemieckiego i chciał zatrudnić go do pomocy, oferując nawet 3 ruble zadatku. Jednak Raskolnikow odmówił, co rozgniewało mężczyznę.
Ledwo dotarł do mieszkania. Po drodze o mało co nie potrąciły go konie, a ludzie brali go za pijaka bądź żebraka (jedna kobieta wsunęła mu nawet w dłoń rubla). Zapadł w sen, lecz dręczyły go koszmary. Rankiem obudziła go Anastazja, którą poprosił o picie. Później stracił przytomność.
III
Raskolnikow wrócił do siebie dopiero po czterech dniach, podczas których balansował na granicy rzeczywistości i omamów. Obudziła go obecność Anastazji, Razumichina oraz pracownika kantoru. Mężczyzna przyniósł przysłane przez matkę pieniądze (35 rubli), których młodzieniec początkowo nie chciał wziąć, ale później uległ namowom Dymitra
Spora suma pieniędzy rozochociła zebranych – Anastazja poszła przygotować coś do jedzenia i przynieść piwo na pokrzepienie. Mieszkający teraz nieopodal Rodiona Razumichin zaczął przytaczać mu słowa, które wypowiadał w czasie gorączki (złoto, skarpetki). Kiedy Raskolnikow leżał niemal nieprzytomny, przyprowadził nawet do niego Zamiotowa – sekretarza policji, by wspólnie ustalić, o co chodziło młodzieńcowi. W dodatku głównego bohatera odwiedził Zosimow – lekarz.
IV
Razumichin i doktor rozmawiali o głośnej sprawie morderstwa lichwiarki i jej siostry (w tym czasie Raskolnikow wpatrywał się w kwiatki). Policja miała już podejrzanego – malarza Mikołaja. Mężczyzna chciał sprzedać futeralik ze złotymi kolczykami (znalazł go w pokoju, w którym przez chwilę ukrywał się Raskolnikow). Jakby tego było mało, chciał się powiesić w celi. Dymitr szybko zaznaczył jednak, że nie wierzy w winę malarza.
V
Chwilę później do pokoju Raskolnikowa weszli Dunia i Piotr Łużyn. Młodzieniec był oschły, ale wszyscy uważali, że jest to spowodowane jego chorobą. Później doszło do sprzeczki z przyszłym mężem siostry, który otwarcie zachwalał dobrodziejstwa poślubienia kobiety z niskiego stanu – dzięki temu mógł wypominać jej w przyszłości swoją łaskę. Wkrótce wszyscy opuścili jego pokój, a doktor Zasimow stwierdził w rozmowie z Razumichinem, że chory dziwnie ożywia się w czasie rozmowy o morderstwie.
VI
Wkrótce Raskolnikow udał się do jadłodajni, gdzie poprosił o herbatę i gazety z pięciu poprzednich dni. Pragnął poczytać o morderstwie, lecz jego plan przerwał Zamiotow. Mężczyzna zaczął rozmawiać z bohaterem o morderstwie, a kiedy student przewrotnie zapytał: „A jeżeli to ja zabiłem staruchę i Lizawietę?”, nie zrozumiał jego słów.
Później główny bohater spotkał Razumichina, który zaprosił go do siebie na kolację. Rodion odpowiedział jednak oschle, że nie życzy sobie szpiegostwa. Kolejnym celem bohatera było miejsce zbrodni. Poszedł tam pod pretekstem wynajęcia mieszkania, jednak nie przewidział, jak bardzo poniosą go emocje. Zachowywał się tak dziwnie, że chciano