„Przepaść Pana Cogito” to wiersz pochodzący ze zbioru „Pan Cogito”. Utwór ma charakter osobisty, intymny. Przedstawia zmagania bohatera z własnymi słabościami.
Wiersz mówiący o sprawach codziennych, zwykłych napisany jest prostym językiem, niewiele w nim środków artystycznych, a jednak nie poddaje się łatwej interpretacji. Tytułowa przepaść to metafora bliżej nieokreślonych niebezpieczeństw, lęków, problemów, które czyhają na człowieka poza dającym bezpieczeństwo domem.
Tuż za progiem Pan Cogito napotyka na przepaść. Jak podkreśla Herbert, nie jest to przepaść wielka, można ją zasypać kilkoma garściami piasku – to, rzecz jasna, paradoks, ponieważ w rzeczywistości przepaści to głębokie urwiska. Zdaniem Pascala, człowiek to istota zawieszona między dwiema otchłaniami. Z kolei Dostojewski pisał o ludzkiej duszy jako o największej otchłani wszechświata. Pan Cogito ma natomiast przepaść „na własną miarę”. Przez długi czas zdążył się z nią oswoić – towarzyszy mu w końcu nieustannie, nawet przy najprostszych czynnościach:
(…) idzie za nim jak cień/ przystaje przed piekarnią/ w parku przez ramię Pana Cogito/ czyta z nim gazetę (…).
Poeta porównuje przepaść do egzemy i psa, ponieważ jest uciążliwa i nie odstępuje go na krok.
Przepaść Pana Cogito to raczej błahe problemy, codzienne niedogodności i obawy – zbyt małe, by go zniszczyć i pochłonąć, a jednak dotkliwe poprzez swoją uporczywość. Z jakiegoś jednak powodu bohater nie próbuje owej przepaści zasypać. Być może dlatego, że stała się nieodłączną częścią jego życia. Pogodził się z nią wiedząc, że lęki i problemy stanowią nieodłączny element ludzkiej egzystencji; dlatego wracając, przykrywa ją „starannie/ kawałkiem starej materii”. Zostawia ją jednak za progiem – dom jest azylem, do którego obawy nie mają wstępu.
Pan Cogito nie tylko nie stara się zasypać swojej przepaści, ale gotów byłby ją nawet karmić ziarnem, by urosła i dojrzała. Taka przepaść na miarę Pascala czy Dostojewskiego zasługiwałaby na uwagę, pokonanie jej byłoby czynem heroicznym, a śmierć w której z przepaści przywołanych filozofów – czymś chwalebnym. Mała przepaść Pana Cogito jest prozaiczna. Utrudnia życie, ale trzeba z nią sobie na własną rękę radzić każdego dnia.
Pozornie spokojna trzecioosobowa wypowiedź, niemal pozbawiona środków artystycznych zawiera zapis osobistego doświadczenia podmiotu lirycznego. Przepaść, jakkolwiek ją zinterpretujemy – czy jako lęk, problem czy traumę – jest czymś, co można oswoić, z czym można nauczyć się żyć. Nie trzeba poddawać się jej pozornej głębi.