W utworze „Pan Cogito a perła” poeta na przykładzie prostej i zabawnej historii z czasów studenckich swojego bohatera ukazuje absurdalność dosłownego stosowania zasad filozoficznych w życiu.
Sytuacja liryczna jest bardzo prosta i prozaiczna: panu Cogito, który zmierza na wykład, wpada do buta kamyk. Naturalną reakcją byłoby wyjęcie go i spokojne kontynuowanie spaceru. Jednak ogarniętemu młodzieńczymi ideałami bohaterowi (studiującemu, jak można przypuszczać, filozofię), przychodzi do głowy stoicka maksyma: „amor fati”. Słowa te, dosłownie oznaczające „umiłowanie losu”, wyrażają postawę bezwarunkowej akceptacji życia i tego, co ono przynosi – zarówno dobrego, jak i złego.
W kontekście wiersza Herberta oznacza to, iż nie należy usuwać źródła bólu zesłanego przez los, a jedynie dzielnie stawić mu czoła. Podobny wniosek płynie z innej maksymy: „per aspera ad astra” („przez cierpienie do gwiazd”), mówiącej o tym, że szczyty osiąga się ciężką pracą i poświęceniem.
Zestawienie tak banalnego zdarzenia jak kamyk w bucie ze wzniosłymi ideami, skutkuje efektem komicznym. Choć obie sentencje zawierają fundamentalne prawdy, w sytuacji przedstawionej w wierszu stosowanie się do nich jest absurdalne. Żadna z filozoficznych maksym nie nakazuje bowiem zupełnej bierności, a jedynie konieczność wysiłku w dążeniu do celu i godzenia się z tym, co wykracza poza ludzkie możliwości.
Młodemu Panu Cogito brak jednak najwidoczniej dystansu, skoro „wybrał drugie, heroiczne rozwiązanie”, a więc pozostawił kamyk „między żywym ciałem a skarpetką”. Podczas wykładu ból tak mu doskwierał, że nie mógł skupić się na pojęciu idei u Platona:
(…) Pięta rosła, nabrzmiewała, pulsowała, z bladoróżowej stawała się purpurowa jak zachodzące słońce, wypierała z głowy nie tylko ideę Platona, ale wszystkie inne idee (…).
Pan Cogito uświadomił sobie, że jego decyzja była nie tylko niepotrzebna, ale wręcz szkodliwa.
Warto zauważyć, że podmiotem lirycznym wiersza jest Pan Cogito w podeszłym wieku, który wspomina to zdarzenie „nie bez wzruszenia”, jednak z dystansem człowieka doświadczonego. W początkowej partii utworu wyraźna jest nuta pobłażania dla swojego „młodzieńczego marszu ku doskonałości”.
Ważny zabieg artystyczny to końcowe kontrastowe zestawienie epitetów określających ziarenko piasku jako „małe, zimne, żółte” oraz piętę – „dużą, gorącą i ciemną od bólu”.