Opis
Słynny pojedynek na miny odbywa się w „Ferdydurke” zaraz po lekcji łaciny, a jego głównymi uczestnikami są Miętus i Syfon, przywódcy dwóch wrogich uczniowskich ugrupowań. W roli sekundantów Miętusa występują Myzdral i Hopek zaś Syfona Pyzo i Guzek. Józio Kowalski z kolei, jako nowy uczeń w klasie, zostaje mianowany superarbitrem całego zajścia. Zasadą pojedynku jest wykonanie jak najbardziej przekonujących min, przy czym Pylaszczkiewicz ma zadziwić obserwatorów pięknem i niewinnością, natomiast Miętus brzydotą i ohydą.
Syfon prezentuje więc miny charakterystyczne dla natchnionych świętych, natomiast jego adwersarz przeciwstawia im cielesną dosłowność i zgrywę (połknięcie muchy, wydzielina z nosa, dłubanie w nosie, spluwanie). W końcu Syfon wykonuje tak wspaniałą minę bogobojnego, niewinnego chłopięcia wskazującego na niebo, że najbardziej wymyślna inwencja Miętusa przegrywa z nią z kretesem. Miętalski nie daje jednak za wygraną, powala Syfona na ziemię i „gwałci go przez uszy”. Finał pojedynku jest tragiczny: zgwałcony Syfon popełnia samobójstwo, a twarz Miętusa na zawsze pozostaje zniekształcona.
Znaczenie
Pojedynek na miny wpisuje się w awangardową koncepcję „Ferydurke”. Autor nawiązuje bowiem do tradycyjnego szlacheckiego obyczaju i jednocześnie z niego kpi. Bronią w pojedynku nie są tu szpady ani pistolety, ale mimika twarzy. Sytuację tę należy odczytywać w kontekście Gombrowiczowskiej filozofii Formy. Mina jest tu zatem rodzajem maski, jaką człowiek przybiera, chcąc wywrzeć określone wrażenie na innych. Mina to Forma, którą człowiek sam produkuje, ale jednocześnie staje się jej niewolnikiem. Określona mina zawsze wywołuje reakcję.
Pojedynek na miny staje się zatem metaforą międzyludzkich relacji opierających się na wzajemnym narzucaniu sobie różnych zachowań i postaw. Forma urasta tu do rangi najwyższej społecznej władzy. Jest metodą wywierania wpływu na innych, a także siłą, której się ulega. Jednocześnie mina zyskuje tu głęboki sens egzystencjalny. Okazuje się bowiem, że „nie tak łatwo wyzbyć się min, twarz raz naruszona nie wraca się sama, nie jest z gumy” – powiada Gombrowicz. Człowiek staje się więc zespołem różnych ról: społecznych, rodzinnych zawodowych w efekcie czego traci kontakt ze swoim prawdziwym „ja”. Często też, podobnie jak Miętus, zanadto przyzwyczaja się do jednej roli i się z nią utożsamia, nie mając świadomości, że nie jest to jego prawdziwa twarz.