Opis
„Skąpiec” to obraz Tadeusza Makowskiego, który należy do najpóźniejszego etapu jego twórczości. Dzieło powstało w 1932 roku. Widać na nim tytułowego skąpca, a więc odpychającą postać starca, który wieczorem w swoim domu przelicza zgromadzone pieniądze. Postać ta została ukazana w dziwaczny, niemal groteskowy sposób. Mężczyzna jest niejako zbiorem kilku brył geometrycznych: na głowie ma stożkowatą czapkę, a jego twarz i tułów to wydłużone prostokąty i kwadraty. Uwagę zwraca również śmiesznie zdeformowany nos skąpca, a przede wszystkim jego nienaturalnie duże dłonie, którymi przelicza swój majątek.
![]() |
Tadeusz Makowski, Skąpiec (1932) |
Cała postać przypomina drewnianą kukłę. Przed mężczyzną znajduje się garnek złotych monet, zaś z boku widać dwie skarpety wypełnione po brzegi pieniędzmi. Przez okno zaglądają dwie postaci z dziwacznie szpiczastymi nosami przypominającymi marchewki. Na ich twarzach maluje się złośliwy uśmiech. Jedna z postaci sięga po skarpetę znajdującą się pod ścianą i ma zamiar ją ukraść. Dzieło jest utrzymane w ponurej, ziemistej kolorystyce, a rozświetla je jedynie światło lampy.
Analiza i interpretacja
Obraz Makowskiego stanowi wyrazistą krytykę ludzkich wad takich, jak skąpstwo i zazdrość. Głównym narzędziem, za pomocą którego malarz konstruuje właśnie taki przekaz jest groteskowa karykatura. Postaci ukazane na obrazie przypominają dziwaczne kukły rodem z dziecięcych bajek. Malarz wyolbrzymia ich brzydotę fizyczną, wskazując tym samym na ich równie odpychające wnętrze. Szczególną uwagę zwracają tu dłonie zarówno skąpca, jak i postaci za oknem, których rozmiar nienaturalnie góruje nad resztą sylwetki. Wyciągnięte ręce są tu symbolem postawy roszczeniowej i pragnienia posiadania przesłaniającego wszystkie inne potrzeby.
Dzieło posługuje się językiem wyraźnie sprymitywizowanym, niejako redukuje skomplikowane oblicze świata do prostej, baśniowej fabuły. Można powiedzieć, że Makowski ogląda rzeczywistość oczami dziecięcej wyobraźni, w której skąpiec to stary, brzydki dziad, a złodzieje są złośliwymi stworami, które mają uciechę z własnej psoty. Dzięki temu malarz z jednej strony unaocznia brzydotę ludzkich zachowań, a także metaforyzuje przedstawioną scenę (staje się ona obrazem uniwersalnym), z drugiej natomiast groza świata zostaje tu w pewien sposób zminimalizowana. Zło wydaje się bowiem równie nierealne, jak widoczni na obrazie bohaterowie. To niejako postaci ze złej baśni czy kukiełkowego teatru, ale nie prawdziwi ludzie.