„Ludzie, którzy szli” - czas i miejsce akcji
Akcja opowiadania pt.: „Ludzie, którzy szli” toczy się w ciągu ostatniego lata w obozie Auschwitz-Birkenau. Coraz trudniejsza sytuacja III Rzeszy na froncie powodowała zwiększenie transportów więźniów, które ustały jesienią, kiedy front wschodni zbliżał się do Niemiec.
Miejscem akcji jest obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau. W Birkenau trwa otwieranie niedawno zbudowanych części (Perski Rynek, Meksyk). Tadek pracuje wraz ze swoim komandem na dachach, uszczelniając je papą na czas jesieni i zimy.
Na rampie znajdującej się nieopodal boiska piłkarskiego i doskonale widocznej z wysokości pojawiają się kolejne transporty więźniów. Po opuszczeniu pociągów kierują się oni wąską dróżką, zmierzając albo do komór gazowych, albo do łaźni.
„Ludzie, którzy szli” - interpretacja
W obozie toczy się normalne życie. Ludzie konfrontują się ze swoimi problemami, szukają sobie zajęć. Od połowy maja na rampę licznie wtaczają się pociągi, transportujące nowych więźniów. Zza ogrodzenia lagru doskonale widać wzmożóny ruch.
Tadek nie współczuje tym, których brutalnie wypędzano z pociągów. Pracując na dachach w Perskim Rynku, wyraźnie daje do zrozumienia, że jest tylko robotnikiem, a jego największe pragnienie to przetrwanie obozu. Nowi mogą być problemem dla mniejszych numerów – ich nieumiejętność dostosowania się do warunków obozowych zwraca uwagę Niemców, nie wspominając już o zgubnych konsekwencjach odkrycia przez nich pewnych działań bardziej doświadczonych kolegów.
W rzeczywistości obozu nie było miejsca na współczucie. Jednak ludzie, którzy szli, wrzucali za siatki jedzenie i różne kosztowności. Wiedzieli, że więźniowie znaleźli się w dramatycznej sytuacji, więc chcieli im pomóc. Być może część z nich nie miała pojęcia o tym, co ich wkrótce czeka. Z kolei sami osadzeni zupełnie nie przejmowali się ich losem, starając się jedynie przeżyć kolejny dzień jako tako spokojnie.
W opowiadaniu Tadeusza Borowskiego nie brak jednak przykładów postaw zwyczajnie ludzkich. Ruda blokowa stara się zrobić wszystko, by kobiety osadzone w Perskim Rynku mogły jak najdłużej cieszyć się życiem i uniknąć rychłego zagazowania. Próbuje również znajdować im kolejne zajęcia (nawet przyglądanie się występom), które miały odwrócić uwagę kobiet od głodu. Inna blokowa – Mirka – chciała uratować znalezione dziecko, ukrywając je przed esesmanami. Na pragnieniu posiadania takiego maleństwa przyłapał się także narrator. Przybycie nowych więźniów zaburzyło obozowy spokój.
W tle lagrowej codzienności rozgrywał się prawdziwy dramat setek tysięcy osób. Skala ludobójstwa była olbrzymia, kominy wciąż dymiły, ludzie cierpieli. Auschwitz zmuszał jednak osadzonych do życia – nawet, jeśli toczyło się ono w cieniu krematoriów i ludzkich tragedii.