urzeczywistnienie swoich pragnień. Większość czasu spędzał jednak na obserwacjach przyrody. Któregoś dnia w domu narratora zjawił się kasjer. Wypytywał matkę, czy nie chciałaby wyjechać, ta jednak pozostała niewzruszona. Sam zaznaczył, że najprawdopodobniej wkrótce opuści miasteczko. Nastrój defetyzmu udzielił się także narratorowi, lecz matce szybko udało się go pocieszyć.
Pewnego razu głównego bohatera obudziło wołanie: „Już idą!”. Nie wiedział, co się dzieje, więc prędko zawołał matkę. Nie było jej w pobliżu, więc postanowił wyjść na ulicę, by sprawić, skąd te odgłosy. Z pomocą przyszła mu Łukaszowa, która wyjaśniła młodzieńcowi, że to wojsko przechodzi.
Wkrótce do domu narratora ponownie przyszedł kasjer. Opowiedział jego matce swoją historię. Kiedy przechodziło wojsko, chciał pozbyć się swojej nominacji na pomocnika w parafii, lecz zamiast niej połknął trzyrublowy papierek. Były to ostatnie jego pieniądze. W południe pojawił się nauczyciel. W czasie lekcji zaczęły drżeć ściany, a chłopiec miał wrażenie, że ktoś chodzi po strychu. W pobliżu wybuchła bitwa. Niedługo Dobrzański przerwał lekcję, gdyż odgłosy się zbliżały. Wielu ludzi wpadło w panikę i postanowiło opuścić miastec