Erotyk „Lubię, kiedy kobieta...” pochodzi z II serii „Poezji” Przerwy-Tetmajera, wydanej w 1894 roku. Stanowi śmiałe ujęcie tematu i, jak pokazuje historia literatury, spowodował pewien przełom w sposobie przedstawiania kobiety w liryce.
Tematem wiersza jest akt seksualny ujęty z punktu wiedzenia mężczyzny. To nie kobieta znajduje się w centrum zainteresowania, a doznania jej partnera. Wiersz jest przykładem liryki bezpośredniej, zawiera osobiste wyznanie.
Podmiot liryczny zdradza spory dystans względem zaistniałej sytuacji, traktuje ją bez szczególnego zaangażowania emocjonalnego. Już samo użycie słowa „lubię” wyznacza skalę uczuć, daleką od zaangażowania czy miłości. Dotąd ujęcie miłości w literaturze skupiało się głównie na przedstawieniu uczuć – Tetmajer ogranicza się do samej erotyki.
Utwór ma budowę stroficzną, każda z czterech strof liczy po cztery trzysnastogłoskowe wersy. Rymy są tu żeńskie, okalające.
Wiersz zawiera opis kobiety w czasie miłosnego uniesienia, widzianej oczyma mężczyzny. Ujęcie to łączy subtelność ze śmiałością. Pierwsze dwie strofy skupiają się na wyglądzie kochanki i jej zachowaniu. Spojrzenie mężczyzny raz ujmuje całość, raz skupia się na jakimś szczególe:
Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,/ kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu, (...)/ Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi (...)/ i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem (...).
Tym, co budzi największy zachwyt obserwatora, jest sam fakt oddania się kobiety mężczyźnie, jej stan uniesienia. Określenia omdlenie, oniemienie mimochodem kontrastują z jego chłodnym „lubię” i zdystansowaną pozycją obserwatora.
Tetmajer wywołał swoim erotykiem skandal obyczajowy. W obrazie kobiety wyeksponował oznaki przeżywanej rozkoszy:
(…) gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie/ i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie (...)/ gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,/ gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem (…).
Poeta natomiast zupełnie pominął aspekt emocjonalny bliskości erotycznej. Rozkosz ma w wierszu podłoże czysto fizyczne. Dominantą stylistyczną w tej części są epitety budujące napięcie: „lubieżnym”, „wilgotne”, drżącemi”, „krótkim, urywanym”, „mdlejącym”.
Trzecia strofa zwraca uwagę na rozdźwięk pomiędzy rozkoszą i wstydem. Kobieta odczuwa pożądanie, „a lęka się słów i spojrzenia”. Dysonans ten został podkreślony przez zastosowanie przerzutni. Poeta zwraca uwagę na konwenans, który zabrania kobiecie przyznać się do rozkoszy.
Doznania seksualne stanowiły w Młodej Polsce próbę ukojenia, zapomnienia o powszedniości, były chwilowym oderwaniem od mąk codzienności. Tetmajer podkreśla tę ulotność. Uniesienie mija, a myśl powraca „(...) w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata”. Kochanka nadal „wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie”, natomiast podmiot liryczny wybiega już myślą poza obecne miejsce i czas. Poczucie szczęścia przemija wraz z rozkoszą.