„Ja, kiedy usta...” to jeden ze śmiałych erotyków Przerwy-Tetmajera. Choć poeta zwraca się wprost do kochanki, to jego pragnienia okazują się głównym tematem utworu.
Miłosne uniesienie nie jest tu wynikiem głębokich uczuć czy gwałtownych emocji – to raczej środek do celu, jakim byłoby zapomnienie, nirwana. I choć w wierszu nie zostaje jasno powiedziane, o czym podmiot liryczny chce zapomnieć, można z dużą pewnością założyć, że chodzi o chęć oderwanie się od bolesnego świata, smutnej i szarej codzienności. Seksualna rozkosz była jednym ze sposobów na przezwyciężenie młodopolskiego spleenu. Dekadenckie zniechęcenie, rozczarowanie rzeczywistością skłaniały ogarniętych chorobą wieku do szukania niezwykłych przeżyć. Właśnie w ten sposób traktuje poeta bliskość z kochanką – dość przedmiotowo, nawet instrumentalnie:
(…) ja chcę, by myśl ma omdlała na chwilę,/ chcę czuć najwyższą rozkosz – zapomnienia (…).
To zapomnienie przynosi prawdziwe szczęście, nie zaś miłość.
Postać kochanki jest niemal nieobecna, choć to do niej kierowane są słowa wiersza. Dowiadujemy się tylko, że patrzy z „twarzą wylękłą”. Postawa podmiotu lirycznego przeraża ją, wolałaby usłyszeć zapewne inne słowa od ukochanego. Mężczyzna po zbliżeniu czuje się zmęczony: „Namiętny uścisk zmysły moje strudził” – szybko cała jego uwaga ponownie koncentruje się na własnych odczuciach. Spotkanie z kochanką było jedynie krótkotrwałą ucieczką od niespokojnych myśli.
W dalszych wersach pojawia się żal, że chwila szczęścia minęła:
(…) Mnie tylko żal jest, żem się już obudził/ i że mi serce przed chwilą nie pękło (…).
Kiedy kończy się uniesienie, momentalnie powracają dawne lęki i cierpienia. Pojawia się myśl o śmierci, która stanowiłaby wybawienie od męki istnienia. Właśnie takie unicestwienie – w chwili krótkotrwałej pełni – wydaje się poecie największą rozkoszą i taką też śmierć poeta błogosławi:
(…) Błogosławiona śmierć, gdy się posiada,/ czego się pragnie nad wszystko goręcej,/ nim twarz przesytu pojawi się blada,/ nim się zażąda i znowu, i więcej.
Życie jest niekończącą się litanią pragnień, które nie mogą zostać zaspokojone. To wieczne nienasycenie człowieka rodzi frustrację, niechęć, bezradność względem samego siebie. Nawet ukojenie, jakie daje erotyczna bliskość, jest tylko chwilowe, niczego nie zmienia i niczego nie znosi.
Erotyk Tetmajera ma budowę stroficzną, składa się z trzech czterowersowych zwrotek o krzyżowym układzie rymów.