„Do Justyny. Tęsknoć na wiosnę” to wyjątkowo subtelny utwór miłosny, który przyniósł Karpińskiemu sławę „śpiewaka Justyny”. Nie jest to bowiem jedyny tego rodzaju wiersz dedykowany tajemniczej wybrance.
Właściwy kierunek interpretacji słów wiersza wyznacza jego tytuł – tylko tu pada imię kobiece i nazwane zostaje uczucie, które jest przedmiotem dalszej części utworu. Treść erotyku jest niezwykle subtelna, w kolejnych strofach podmiot liryczny w misternej metaforze wyraża swoją tęsknotę za ukochaną, nie nazywając swoich uczuć bezpośrednio.
Każda strofa rozpoczyna się od opisu zmian zachodzących na polach wraz z nadejściem wiosny. Te spostrzeżenia stają się pretekstem do analizy własnego stanu ducha. Zestawienie to zostaje zbudowane na zasadzie kontrastu – przyroda z radością wita wiosnę, podczas gdy podmiot liryczny przepełniony jest smutkiem:
(…) Już tyle razy słońce wracało/ I blaskiem swoim dzień szczyci;/ A memu światłu cóż to się stało,/ Że mi dotychczas nie świéci? (…).
W kolejnych strofach Justyna nazwana zostaje pszenicą, ptaszkiem i kwiatkiem.
Wiersz jest przykładem liryki bezpośredniej, podmiot liryczny wypowiada się w pierwszej osobie liczby pojedynczej, uskarżając się na brak ukochanej. Jest on przede wszystkim tęskniącym kochankiem, ale z rodzaju metaforyki można wnioskować, że jest on także gospodarzem, bacznie obserwującym swoje uprawy.
Poeta posłużył się tu swoją ulubioną miarą wierszową – każda strofa składa się z czterech wersów o układzie sylab: 10, 8, 10, 8. Rymy są żeńskie, dokładne, krzyżowe, co powoduje, że tekst jest bardzo regularny i melodyjny. W ten sposób poeta tworzy melancholijny, spokojny nastrój rzewnego smutku. Dopiero ostatnia zwrotka zwiększa ładunek emocji, żal staje się bardziej dotkliwy:
(…) O wiosno! Pókiż będę cię prosił,/ Gospodarz zewsząd stroskany?/ Jużem dość ziemię łzami urosił:/ Wróć mi urodzaj kochany!
Wykrzyknienia i pytanie retoryczne podkreślają dramatyzm sytuacji. Dopiero w tym miejscu podmiot liryczny przyznaje się do łez i troski, choć nadal nie nazywa swoich uczuć wprost.