![]() |
Trzy gracje (1638) |
Peter Paul Rubens tworzył obraz „Trzy gracje” na przestrzeni kilkunastu miesięcy począwszy od roku 1638, stojąc już u schyłku życia, trawiony artretyzmem, nadal jednak pełen witalności, radości i twórczej energii, które wypływają nawet z ostatnich z jego dzieł. W analizowanym poniżej malunku niektórzy badacze dopatrują się swego rodzaju podsumowania uczuciowej historii artysty, na którą – jeśli wierzyć tego typu dociekaniom – musiał spoglądać z ciepłą nostalgią, jaka przeniknęła płótno i spowiła je swą niepowtarzalną atmosferą.
W ujęciu literalnym temat dzieła zaczerpnięty został ze starożytności, oto bowiem jego bohaterkami Rubens uczynił gracje, znane z mitologii rzymskiej jako boginie kobiecego piękna, wdzięku i zmysłowej radości. Ich nagie ciała stanowią ośrodek kompozycji i wypełniają cały pierwszy plan obrazu, pozostawiając niewiele miejsca nawet na tło, które „nieśmiało” rysuje się za ich konturami, nie rozpraszając uwagi widza. Jej skupieniu służy również sposób użycia światła, które najmocniej eksponuje wszystkie trzy postaci, dodając promienności ich skórze i pogłębiając wrażenie jej bliskości do bieli, co w czasach baroku uważane było za przejaw kobiecego piękna.
Gracje stoją w swego rodzaju kręgu – jedna z nich znajduje się tyłem do widzów – obejmując się z lekka i wzajemnie podziwiając swoją urodę. Obie twarze kobiet, które jest nam dane widzieć w całej okazałości, wyrażają pogodny podziw i fascynację dalekie od zazdrości, czy chęci rywalizacji, dzięki czemu atmosfera całego obrazu przesycona jest spokojem i błogą radością. Sielanki dopełnia tło zamknięte u góry girlandami kwiatów, z dołu zaś kobiercem umajonej trawy. Poza spinkami we włosach i kolczykami gracje nie posiadają żadnych ozdób, pozbawione jakiegokolwiek odzienia prezentują więc prawdziwie naturalne piękno kobiecego ciała, które Rubens postrzegał jako obfitość, krągłość i witalne bogactwo.
W postaciach mitologicznych charytyt badacze sztuki dopatrują się trzech najważniejszych w życiu artysty kobiet. Stojąca z lewej strony Eufrozyne zdaje się nosić rysy twarzy pierwszej żony Rubensa, Isabeli Brant, z którą malarz spędził niemal dwadzieścia lat, aż do jej śmierci w 1626 roku. Imię Eufrozyne oznacza w języku greckim radość, toteż jej postać uśmiecha się najwyraźniej i zdaje się być najjaśniejszą spośród trzech kobiet. Stojąca z prawej strony Talia jest z kolei niezaprzeczalnie portretem drugiej żony artysty, Heleny Fourment, która jako bardzo młoda dziewczyna wkroczyła w życie starzejącego się wdowca, czyniąc jej na nowo pełnym pasji i radości, o jakiej rozpisują się wszyscy biografowie Rubensa. Imię tej boginki oznacza w języku greckim „kwitnącą”, który to epitet doskonale pasuje do postaci Heleny znanych z jej licznych portretów; to właśnie jej bujne kształty zauroczyły malarza tak dalece, że nadawał je wszystkim postaciom kobiecym w swoich dziełach, kreując tym samym nową modę nie tylko w sferze portretowania, lecz również w sferze postrzegania piękna w świecie realnym.
W „Trzech gracjach” nosząca rysy Heleny boginka patrzy z zadumaną, dosyć poważną miną na trzecią z kobiet, która jest tu postacią zdecydowanie najbardziej tajemniczą. Stoi do widzów plecami, nie możemy wobec tego zobaczyć jej twarzy i ocenić jej tożsamości – w świetle przekazów mitologicznych trzecią gracją była Aglaja (Promienna), w której biografowie Rubensa dopatrują się rysów jego ostatniej kochanki. Idąc tym tropem interpretacyjnym można więc stwierdzić, iż motyw mitologiczny posłużył artyście jako pretekst do realizacji marzenia o spotkaniu trzech ukochanych kobiet w atmosferze przyjaźni, wzajemnej fascynacji i szacunku, które w realnym świecie okazało się niemożliwe do spełnienia.