Wiersz o incipicie „Rzadko na moich wargach...” jest ostatnim utworem z tomu „Księga ubogich” i jednym z niewielu liryków Kasprowicza odnoszącym się do tematyki narodowej. Jak sam poeta przyznaje – na jego wargach wyraz „Ojczyzna” gości rzadko. Wiersz tłumaczy taką postawę i określa, czym dla Kasprowicza jest patriotyzm.
W pierwszych strofach zawarł poeta refleksje na temat stosunku Polaków do ojczyzny. Nie brak tu słów gorzkiej krytyki – poeta zauważa, że najgłośniej o Polsce mówią ci, którzy najmniej dla niej robią. Nazywa ich pogardliwie „kupczykami”, a nawet „szujami”:
(…) Widziałem, jak się na rynkach/ Gromadzą kupczykowie,/ Licytujący się wzajem,/ Kto Ją najgłośniej wypowie.” i w innym miejscu: „Widziałem, jak do Jej kolan —/ Wstręt dotąd serce me czuje —/ Z pokłonem się cisną i radą/ Najpospolitsi szuje (...).
Kolejne strofy, rozpoczynające się od słowa „widziałem”, przywołują obrazy ludzkiej obłudy, głośnego manifestowania patriotyzmu, za którym stoi jedynie chęć zysku i zdobycia poklasku. Dla wielu ojczyzna to tylko „Sztandary i proporczyki,/ Przemowy i procesyje”, a więc puste gesty, pozbawione znaczenia symbole.
Wiersz Kasprowicza ma budowę klamrową – pierwsza i ostatnia