Mowa oskarżycielska
Wysoki Sądzie, Zenon Ziembiewicz to człowiek w najwyższym stopniu niemoralny, który niewątpliwie nadużył powierzonej mu władzy i dopuścił do rozlewu krwi niewinnych obywateli. Przez cały okres swojej prezydentury zwodził najuboższą część społeczności, obiecywał wybudowanie domów dla robotników, żeby tylko zapewnić sobie ich przychylność. W rzeczywistości jednak nie miał najmniejszego zamiaru ulżyć ciężkiej doli ludzi pracy i wykorzystał pierwszy lepszy pretekst, aby wycofać się ze składanych obietnic. Jego program składał się z pustych frazesów bez pokrycia. Swoje prawdziwe oblicze ujawnił podczas manifestacji proletariatu. Pokazał wówczas absolutny brak zrozumienia dla ciężkiej sytuacji, w jakiej znajdują się bezrobotni i ci, którzy pracują jedynie za marny kawałek chleba. Nic dziwnego, człowiek jego pokroju to przecież przyzwyczajony do zbytków lew salonowy, którego jedynym zajęciem są polowania i rauty.
Ziembiewicz nie zaprotestował więc przeciwko użyciu broni, a tym samym jest winny masakry, która miała miejsce. Być może nawet było mu na rękę uciszenie robotników. Ich postawa mogłaby bowiem ujawnić jego dwuznaczne uwikłanie w stosunki z lokalną elitą. Tak, Wysoki Sądzie, Ziembiewicz był zwyczajnym karierowiczem, który doszedł do władzy jedynie dzięki protekcji niejakiego pana Czechlińskiego, plenipotenta hrabiostwa Tczewskich. Taki człowiek nie jest godzien społecznego zaufania.
Trudno nie przytoczyć w tym miejscu mrocznych faktów z jego życia osobistego. Otóż, Ziembiewicz już jako młody student miał skłonność do przedmiotowego traktowania ludzi. Podczas pobytu w Paryżu wdał się w romans z młodą umierającą kobietą (Adelą), której obiecywał małżeństwo, a którą następnie bez skrupułów porzucił. Nie lepiej przyszły pan prezydent zachowywał się po powrocie do Polski. Uwiódł Bogu ducha winną córkę własnej kucharki, Justynę Bogutównę, a następnie zmusił do aborcji poczętego z nim dziecka. Jakby tego było mało, Ziembiewicz jednocześnie zdradzał swoją narzeczoną Elżbietę Biecką, którą wciągnął w swoje brudne sprawki. Należy więc z całą mocą podkreślić, że oskarżony był sam sobie winny.
Niemoralne postępowanie mężczyzny w każdej dziedzinie życia przełożyło się na tragiczny finał jego historii. Nic dziwnego, że biedna dziewczyna doprowadzona na skraj rozpaczy i szaleństwa targnęła się na zdrowie człowieka, który okrutnie ją skrzywdził. Trudno znaleźć dla niego jakiekolwiek okoliczności łagodzące.