W połowie roku 1918 państwo niemieckie nie było już w stanie prowadzić działań wojennych, z powodu braku ludzi, surowców i motywacji żołnierzy do dalszych działań. Gorączkowe próby poszukiwania możliwości zawarcia pokoju na ugodowych warunkach zostały przerwane, gdy 3.11.1918 doszło do buntu marynarzy w Kilonii, który wkrótce objął całe Niemcy. Cesarz zbiegł do Holandii, gdzie wkrótce abdykował, zaś władza znalazła się niespodziewanie w rękach wojskowych i polityków. Zdawali oni sobie sprawę z tego, że w obliczu nowej sytuacji wojnę należy bezwględnie przerwać, idąc nawet na największe ustępstwa, w celu opanowania sytuacji w kraju. Szczególnie obawiano się możliwości przejęcia władzy przez komunistów, tak jak miało to miejsce w Rosji.
Delegacja niemiecka spotkała się z przedstawicielami Ententy w lasku Compiegne pod Paryżem pomiędzy 10 a 11 listopada. Delegacją niemiecką przewodził Mathias Erzberger, Ententę reprezentował m.in. marszałek Ferdinand Foch. Warunki przedstawione Niemcom były bardzo ciężkie. Niemcy mieli przeprowadzić bardzo szybką ewakuację swoich wojsk z terenów Belgii i Francji, później zaś również na wschodzie. Domagano się wydania ogromnych ilości amunicji, sprzętu, pojazdów, broni, samolotów i artylerii. Internowana miała być cala niemiecka flota. Powodem tak ostrych warunków była nieufność wielu alianckich dowódców w intencje niemieckie. Niektórzy z nich wierzyli, że Niemcy chcą tylko grać na zwłokę, by uporządkować sytuację na zapleczu, później zaś wznowią działania wojenne. Inni dowódcy z kolei uważali, że nie należy kończyć wojny przed wkroczeniem wojsk Ententy do Niemiec i że należy kontynuować walkę aż do końca. Zwolennikiem walki do końca był m.in. amerykański generał John Pershing.
Mimo początkowych protestów delegacji niemieckiej, była ona ostatecznie zmuszona zgodzić się na podpisanie zawieszenia broni. Doszło do tego około godziny 5 nad ranem 11 listopada 1918 roku. Oficjalnie do przerwania walk doszło do godziny 11, do ostatniej minuty zaś oddziały na froncie walczyły przeciw sobie.
Wbrew obawom Ententy rozejm okazał się trwały – Niemcy nie mieli już sił, by stawiać opór Aliantom. Rozpoczęli trwający kilka tygodni odwrót w stronę Niemiec, gdzie armia niemiecka była powoli rozformowywana. Władze kraju z trudem walczyły z falą rewolucyjną. Jednocześnie jednak należy podkreślić, że Niemcy nie mieli w pierwszych miesiącach poczucia klęski. Wynikało to głównie z tego, że ich wojska w chwili zawieszenia broni stały wszędzie na obcych terytoriach. Dlatego też warunki późniejszego traktatu wersalskiego wydawały się im zbyt surowe. Oprócz tego zakończenie wojny zrodziło legendę „ciosu w plecy” - propagowaną przez generałów wersję, wedle której wojna została przegrana w wyniku rewolucji, a nie klęski na froncie.