Mikołaj Sęp Szarzyński nadał pierwszemu utworowi z cyklu „Sonetów” podtytuł – „O krótkości i niepewności na świecie żywota człowieczego” – który sugeruje wpisanie go w estetykę niezwykle popularnych w okresie baroku emblematów poprzez pełnienie niejako funkcji inskrypcji (motta) dla opisanej dalej sytuacji lirycznej. Funkcję brakującego obrazka przejmą na siebie dwie pierwsze strofy sonetu o wyraźnie opisowym charakterze, których podsumowaniem staną się ostatnie, refleksyjne segmenty wiersza przypominające swoją zwięzłą formą emblematyczną subskrypcję (komentarz).
Pierwsza strofa zarysowuje więc przed czytelnikiem ogólną wizję, jaka stanie się punktem wyjścia dla zawartej w finale konkluzji:
Ehej, jak gwałtem obrotne obłoki
I Tytan prętki lotne czasy pędzą,
A chciwa może odciąć rozkosz nędzą
Śmierć - tuż za nami spore czyni kroki!
Zastosowana tutaj instrumentacja głoskowa wprowadza wrażenie ruchu i dynamiki, za pomocą których podmiot liryczny zaznaczył prędkość upływania czasu zestawionego metaforycznie z obłokami, w swej lekkości łatwo poddającymi się podmuchom wiatru i gnającymi w wyznaczoną przezeń stronę bez możliwości przeciwstawienia się, czy powrotu na swe dawne miejsce. Dramatyzm i dynamikę tego fragmentu wzmagają dodatkowo zastosowane w drugim dystychu przerzutnia („A chciwa może odciąć […]//Śmierć […]”) i anakolut (celowo skomplikowana, sprawiająca wrażenie niepoprawności składnia), imitujące mowę potoczną i konstruowane naprędce zdania. Zarysowują one tło dla pojawiającego się w drugiej strofie pierwszoosobowego podmiotu lirycznego:
A ja, co dalej, lepiej cień głęboki
Błędów mych widzę, które gęsto jędzą
Strwożone serce ustawiczną nędzą,
I z płaczem ganię młodości mej skoki.
Zobrazowany wcześniej upływ czasu nabiera tu znaczenia pozytywnego, stając się źródłem dojrzewania bohatera tekstu i umożliwiając mu lepszy ogląd rzeczy. Wzrastająca świadomość nie prowadzi jednak do budujących spostrzeżeń – „ja” liryczne dostrzega dzięki niej przede wszystkim własne błędy, które teraz „[…] jędzą//Strwożone serce ustawicznie nędzą”. Klarująca się w dojrzewającym emocjonalnie człowieku świadomość światłości Boga uzmysławia mu jednocześnie kontrastowy dla niej cień, w jakim znajduje się z powodu „młodości skoków”, poprzez jakie rozumie najpewniej grzechy i przynależną buntowniczemu okresowi ułudę własnej wielkości. Podmiot liryczny właśnie teraz, w momencie formułowania swej wypowiedzi, zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo dał się zmylić grzechom w oślepieniu pierwotnej niewiedzy, obawiając się jednocześnie, że jego konstatacja przyszła za późno, że nie zdąży już swych błędów naprawić. Konkretyzuje je z resztą w strofie następnej:
O moc, o rozkosz, o skarby pilności,
Choćby nie darmo były, przedsie szkodzą,
Bo nasze chciwość od swej szczęśliwości
Własnej (co Bogiem zowiemy) odwodzą.
Wśród grzechów głównych (nie tylko własnych, ale i całej ludzkości) wymienia przesadne zabiegi o potęgę (rozumianą zapewne jako państwowe godności), cielesną rozkosz i bogactwo, które posiadają co prawda pewną wartość jeśli ograniczyć byt człowieka jedynie do życia doczesnego, ale tracą je w obliczu wiary w Boga, który jest tu przedstawiany jako źródło największego dostępnego dla człowieka szczęścia, jest ono bowiem wolne od zniszczalności i niestałości świata ziemskiego, odnosząc się do nieskończoności i braku jakichkolwiek ograniczeń w świecie niebiańskim. Wizję tę podmiot liryczny konkluduje w ostatnim, stanowiącym acutum wiersza dystychu:
Niestałe dobra! O, stokroć szczęśliwy,
Który tych cieniów wczas zna kształt prawdziwy!
Wykrzyknieniem podkreśla tu nadmienioną już wcześniej złudność i zniszczalność dóbr doczesnych, określanych dodatkowo mianem „cieniów” – dochodzimy w ten sposób do Platońskiej metafory jaskini bytów, w której to, co dostępne ludzkiej percepcji, okazuje się jedynie mylącym odbiciem prawdziwych wartości. Rzeczywiście szczęśliwym okazuje się więc ten, kto w porę zrozumie ograniczenia własnych zmysłów i zdobędzie się na wykroczenie poza ich władzę – własnym przykładem podmiot liryczny nawołuje do podobnej refleksji jak najszybciej, zanim serce czytelnika ogarnąć będzie musiała podobna jego obecnemu stanowi, bezradna trwoga.
Mikołaj Sęp Szarzyński Sonet I - interpretacja i analiza
Polecamy również:
-
Sonet I (O krótkości i niepewności na świecie żywota człowieczego) - treść wiersza
Ehej, jak gwałtem obrotne obłoki I Tytan prętki lotne czasy pędzą, A chciwa może odciąć rozkosz nędzą Śmierć - tuż za nami spore czyni kroki.A ja, co dalej, lepiej cień głęboki Błędów mych widzę, które gęsto jędzą Strwożone serce ustawiczną nędzą, I z płaczem ganię... Więcej »
Zobacz również
Losowe zadania
Komentarze (0)