Sonet 267 nosi tytuł: Na cześć Madonny Laury umarłej i jest świadectwem przeżyć poety po śmierci ukochanej kobiety.
Obraz ukochanej
Przez większą część utworu podmiot wychwala urodę swojej kochanki, jej walory fizyczne, piękne oczy i ciało:
O oczy piękne, których nic nie zbudzi!
Ciało wspaniałe, godne lepszych rymów!
Oprócz urody miała również wiele innych zalet – posiadała moc niesamowitej mowy, dzięki której:
[…] odmieniała ludzi
Dzikich na świętych, tchórzów na olbrzymów!
Podmiot wyraża swój stosunek do Laury za pomocą licznych epitetów i wykrzyknień, a także apostrof skierowanych do poszczególnych części jej ciała.
Rozpacz po śmierci Laury
Po śmierci ukochanej podmiot ze smutkiem wyznaje, że nie ma już dla niego żadnego powodu do szczęścia – śmierć kobiety pogrążyła go w rozpaczy. Poeta wyznaje także, że dama jego serca zmarła przedwcześnie, jej życie skończyło się zbyt szybko:
Duszo królewska, najgodniejsza państwa,
Za krótko wśród nas, a za wcześnie w niebie!
Podmiot nie chce i nie potrafi zapomnieć o umarłej, a śmierć zadała mu ogromny ból odbierając Laurę. Ona była w jego życiu najważniejsza, a z jej odejściem utracił wiarę w życie.
Nastrój utworu
Atmosfera sonetu jest ponura i pesymistyczna, wyraża ogromy ból i cierpienie podmiotu. Stale podkreśla cios jaki zadała mu śmierć odbierając ukochaną – okrucieństwo rozstania jest nie do załagodzenia.