Bernard Rieux to narrator powieści i zarazem jej główny bohater. Tarrou tak postrzega Rieux:
(…) Wygląda na trzydzieści pięć lat. Średniego wzrostu. Mocne ramiona. Twarz niemal kwadratowa. Oczy ciemne i lojalne, ale szczęki wystające. Duży i regularny. Czarne włosy obcięte bardzo krótko. Usta łukowate, wargi pełne i niemal zawsze zaciśnięte. Wygląda trochę na sycylijskiego chłopa ze swoją opaloną skórą, czarnym włosem i ubraniami zawsze w ciemnych kolorach, w których jest mu jednak dobrze. Chodzi szybko. Zstępuje z chodnika nie zmieniając kroku, ale najczęściej na przeciwległy chodnik lekko wskakuje. Jest roztargniony przy kierownicy swego auta i często zostawia strzałki kierunkowe uniesione, nawet już po zakręcie. Zawsze z gołą głową. Wygląda na człowieka zorientowanego w sytuacji (…).
Wygląd zewnętrzny oddaje wiele cech charakteru lekarza. Rieux jest człowiekiem silnym i zdecydowanym. Szybki chód oddaje jego stanowczość w działaniu, a roztargnienie podczas jazdy wskazuje na skłonność do refleksji i zadumy. Kiedy Rieux pracuje z chorymi, jest skupiony, ale kiedy siada za kierownicę, może oderwać myśli od konkretnych przypadków choroby.
Doktor jest człowiekiem racjonalnym, konkretnym i ostrożnym. On pierwszy dostrzega zagrożenie i jedynie on wie, że nigdy nie mija ono całkowicie. W obliczu epidemii robi to, co należy. Podejmuje wszelkie możliwe działania, by zmniejszyć ryzyko rozprzestrzeniania się choroby, pomaga cierpiącym i mobilizuje do pracy innych. Daje przykład wszystkim, którzy chcą podjąć walkę z chorobą.
Jego wygląd „sycylijskiego chłopa” współgra z prostą filozofią życiową. Doktor twierdzi: „Najważniejsze to dobrze wykonać swój zawód”. Rieux nie jest idealistą, nie głosi wzniosłych haseł, nie pozuje na bohatera, po prostu pracuje wytrwale i konsekwentnie. Robi to, co w danej sytuacji można zrobić. Wie, że jego możliwości są ograniczone, ale nie poddaje się rozpaczy. „Uczciwość to jedyny sposób walki z dżumą” – twierdzi i postępuje zgodnie z tym mottem.
Lekarz mówi: „Nie mam upodobania do świętości. Obchodzi mnie, żeby być człowiekiem”. Rieux nie wierzy też w Boga, a przynajmniej w Boga wszechmogącego. Ze wszystkich sił stara się dobrze wykonywać swoją pracę. I choć jest już doświadczonym lekarzem, nie stracił wrażliwości:
(…) Czy pan wie, że są ludzie, którzy nie zgadzają się na śmierć? Czy słyszał pan kiedyś kobietę krzyczącą <<Nigdy!>> w chwili śmierci? Ja słyszałem i zrozumiałem wtedy, że nie będę się mógł do tego przyzwyczaić. Byłem wówczas młody i zdawało mi się, że moja niechęć godzi w porządek świata. Potem stawałem się bardziej skromny. Po prostu nie jestem wciąż przyzwyczajony do widoku śmierci (…).
W czasie epidemii praca lekarza zmienia swój charakter – dżumy nie da się wyleczyć, więc doktor musi walczyć z poczuciem bezsilności. Zdaje sobie sprawę, że ci, którzy dotąd widzieli w nim wybawienie, teraz dostrzegają raczej zapowiedź nieuchronnej śmierci.
Rieux ma żonę, którą kocha i pragnie do niej wrócić. Mimo to naraża się każdego dnia, dobro pacjentów stawia ponad własne bezpieczeństwo. Paradoksalnie, udaje mu się przeżyć epidemię, a jego żona, przebywająca w sanatorium, umiera.
Moralność lekarza jest prosta i oparta na klarownych zasadach. Bodaj on jeden w całym mieście nie zmienił się pod wpływem tego doświadczenia; jakby był na nie przygotowany. Doskonale wywiązał się ze swojej roli. Nie miał dylematów i wątpliwości, co nie oznacza, że nie bał się o swoje życie. Mimo wszystkich cierpień, jakich doznał, utraty żony i przyjaciela, mimo przykładów tchórzostwa i egoizmu, jakie widział w czasie epidemii, nie utracił wiary w człowieka: „(...) w ludziach więcej rzeczy zasługuje na podziw niż na pogardę”.