Zdążyć przed Panem Bogiem - streszczenie

Wspomnienia Marka Edelmana z pobytu i powstania w getcie

18. kwietnia do getta dotarła wiadomość, że następnego dnia ma nastąpić jego likwidacja. Marek i Zygmunt prowadzili działania przeciw Niemcom na terenie tzw. getta fabryki szczotek. Był to początek walk, obrońcy nie umieli dobrze strzelać. Tego dnia, jak zanotował Stroop, nikt z jego ludzi nie zginął.

Pięcioosobowy sztab zebrał się u Anielewicza, by przydzielić zadania. Anielewicz objął rolę komendanta. Początkowo jeszcze wierzył w zwycięstwo, ale kiedy zobaczył, jak ładuje się ludzi do wagonów, zrozumiał, że nie ma ratunku. 8. maja zastrzelił najpierw swoją dziewczynę, a później siebie. Tego dnia jeszcze 80 innych osób popełniło samobójstwo.

Marek dowodził oddziałem 40 żołnierzy. W trakcie walk nauczył się stanowczości, a nawet bezwzględności i życia w ciągłym niebezpieczeństwie. Jako goniec w szpitalu miał możliwość uratowania wielu ludzi, których uznawano za chorych. Pomagał tym, którzy byli najbardziej potrzebni, m.in. łączniczce.

Któregoś dnia Niemcy ogłosili, że kto zgłosi się do pracy, otrzyma trzy kilogramy chleba. Chętnych było tak wielu, że każdego dnia odjeżdżały do Treblinki dwa wagony. Nawet kiedy opisano to w gazecie, ludzie nie uwierzyli – nie mieściło im się w głowie, że Niemcy mogliby zmarnować tyle chleba. Akcja wywożenia ludzi trwała od 22. lipca do 8. września. Ostatniego dnia zlikwidowano szpital, w którym pracował Marek. Lekarkę, która podała dzieciom truciznę, uważano za bohaterkę, ponieważ ocaliła je w ten sposób przed śmiercią komorą gazową.

Żydzi zamknięci w getcie mówili o różnych rodzajach śmierci. Chcieli, by świat zauważył, jak umierają. Zdecydowano o powstaniu, ponieważ śmierć z bronią w ręku wydawała się najbardziej godna. Nie mieli oni nadziei na zwycięstwo, chodziło jedynie o świadomy wybór sposobu odejścia ze świata.

Wywiad z Edelmanem, opublikowany w zachodniej prasie, wywołał oburzenie, zwłaszcza szczegół dotyczący malowania ryb przez Anielewicza, by wyglądały na świeże. Po spotkaniu z panem S. i Antkiem ustalono, iż trzeba sprostować, że to nie Anielewicz malował ryby, tylko jego matka, a powstańców było pięciuset albo nawet sześciuset, a nie dwustu dwudziestu, choć – rzecz jasna – było to kłamstwo. Również przedstawiciele partii politycznych nie byli zadowoleni z relacji Edelmana, nie podobało im się m.in. to, że przyznał, iż mogli zabić więcej Niemców i ocalić więcej Żydów, gdyby byli lepiej wyszkoleni. Okazało się, że spełnia on oczekiwań opinii publicznej, ponieważ nie mówi o powstaniu z patosem. Edelman nie starał się upiększać prawdy.

W getcie panował straszny głód, dochodziło nawet do przypadków kanibalizmu. Lekarze prowadzili badania nad mechanizmem śmierci głodowej, mając doskonały materiał badawczy. Profesor, pracując w szpitalu św. Kazimierza w czasie powstania, nabrał wyjątkowej praktyki, dzięki której w 1952 r. dokonał operacji na otwartym sercu. Później wykonał jeszcze wiele takich zabiegów, ale zawsze bał się posądzenia o eksperymentowania na człowieku.

Dzięki uporowi Edelmana i pomocy Agi Żuchowskiej dokonał on udanej operacji pani Bubnerowej, podczas której odwrócił jej krwiobieg. Był to czternasty tego rodzaju zabieg, poprzednie zakończyły się śmiercią pacjentów. Wszystko, czego dowiedział się o chorobach serca, Edelman opisał w książce pt.: „Zawał serca”, a honorarium z jej publikacji przeznaczył na Nagrodę imienia Elżbiety Chętkowskiej, przyznawanej za wybitne osiągnięcia w dziedzinie kardiologii.

Edelman broni ludzi, którzy zginęli w komorach gazowych. Jego zdaniem taka śmierć wcale nie jest gorsza od tej z bronią w ręku. Jeszcze

Polecamy również:

Komentarze (0)
Wynik działania 2 + 1 =
  • Najnowsze
  • Losowe
Ostatnio komentowane
8
• 2023-05-31 11:24:57
młody wolaaaaaaaaaaa
• 2023-05-30 19:51:05
cguj
• 2023-05-30 19:16:31
fxhbn
• 2023-05-30 14:57:44
Nic
• 2023-05-30 14:48:17