„Przeprosiny Boga” to ballada umieszczona w ostatnim tomie poezji Kasprowicza, wydanym w 1926 roku, pt.: „Mój świat”.
Tematem utworu jest historia dwóch staruszków blisko zaprzyjaźnionych z Bogiem. Poeta tworzy obraz bardzo zażyłej relacji człowieka ze Stwórcą, przyjacielskiej, bezpośredniej. Staruszkowie chodzą z Bogiem „na jednego”, grywają w karty i zwyczajnie sobie gwarzą. Obraz Boga jest pełen prostoty: „Z staruszkiem Panem Bogiem/ Prostym jak oni prości”. Stwórca ukazany został bez patosu, dystans między nim i człowiekiem zostaje w ten sposób zatarty. Stwórca jest po prostu, w sposób zwykły i naturalny obecny w życiu ludzi, dzieli z nimi ich codzienność.
Sielankowy nastrój zostaje zburzony przez wypowiedź jakiegoś cepra (podhalańskie określenie ludzi przyjezdnych, raczej negatywne):
(…) Aż tu jednego razu/ Oblazła ich wielka trwoga:/ Wmówił w nich jakiś ceper,/ Że obrazili Boga./ Że go pospolitują,/ Że miejsce jego jest w tumie,/ Nie w zwykłej chłopskiej chałupie,/ Nie w zwykłym chłopskim rozumie (…).
Staruszkowie to górale, ceper jest osobą obcą w ich świecie, człowiekiem wykształconym, zwanym dalej „mądralą edukowanym”. Do tej pory staruszkowie nie zastanawiali się nad swoim stosunkiem do Boga. Żyli z Nim na co dzień jak ze „swoim”, jednak w żadnym razie nie chcieli Boga obrazić. Przejęci słowami cepra, postanowili Boga przeprosić:
(…) I chęć ich wzięła ogromna/ Jakiejś ogromnej pokuty./ <<Ja się ukorzę w ten sposób,/ Że pójdę, na początek,/ Myć nogi dwunastu dziadom/ We Wielki Czwartek czy Piątek>>./ <<A ja - oświadczył drugi -/ W ten sposób grzech swój okupię,/ Że będę jak święty Szymon/ Lat siedem stał na słupie>> (…).
Bohaterowie wybierają sposoby pokuty uznane przez Kościół, są to jednak przykłady skrajne, w tym kontekście absurdalne. Absurdalna staje się zresztą cała sytuacja – ludzie, którzy żyli szczęśliwie, w spokoju i w zgodzie z Bogiem ruszają w wyczerpującą wędrówkę, umartwiając się i korząc. Ich wierny towarzysz, Bóg, rusza za nimi:
(…) Tak idąc, tak się kajając,/ Tak chłoszcząc swe niecne wady/ Wcale się nie spostrzegli,/ Że ktoś - ciap! ciap! - w ich ślady (…).
Potoczne „ciap, ciap”, mówiące o stawianiu kroków przez Boga, stanowi ważny zabieg w sposobie kreowania wizerunku Boga. Stwórca jest bowiem w wierszu Kasprowicza równie zwykłym staruszkiem jak jego przyjaciele i tak samo powoli, mozolnie, ciężko stawia stopy.
W końcowych wersach następuje rozpoznanie – staruszkowie są szczęśliwi, że na powrót odnaleźli w swoim życiu Boga, jest im tylko trochę wstyd, że przez chwilę wątpili w jego obecność: „O, przepraszamy Cię mile/ Za głupią myśl naszą, że mógłbyś/ Rzucić nas choćby na chwilę”.
Wiersz Jana Kasprowicza mówi o obecności Boga w ludzkim życiu. Stanowi pochwałę prostej wiary, objawiającej się w codziennym postępowaniu. Bóg nie żąda wielkich poświęceń, nie potrzebuje ofiary z ludzkiego cierpienia, nie chce, by ktokolwiek umartwiał się w Jego imię. Raduje się za to, gdy ludzie żyją w zgodzie i szczęściu.
Bogu miła jest prostota – pojawienie się uczonego człowieka jedynie burzy doskonałą harmonię i doprowadza pobożnych staruszków do chwili zwątpienia.
Kasprowicz daje tutaj wyraz postawie franciszkańskiej – kreuje obraz Boga bliski obrazowi człowieka. Zestawiając dwie postawy – prostotę staruszków i „uczoność” cepra, według którego Bóg jest niepojęty i niedostępny ludzkiemu rozumowi – poeta jednoznacznie opowiada się po stronie zwykłych ludzi, oddanych Bogu sercem, nie zaś rozumem.