Przygoda Nemeczka w Ogrodzie Botanicznym
W obozie „Czerwonych Koszul” trwała narada. Zastanawiano się, kto mógł ukraść chorągiew zdobytą przez Aczę we wrogim obozie. Ukryty na drzewie Nemeczek słuchał rozmowy przeciwników z rosnącą dumą, ponieważ brał udział w tej ważnej wyprawie do Ogrodu Botanicznego i ściskał w dłoni trofeum, o którym właśnie była mowa. Jednak dobry humor chłopca prysnął, gdy zorientował się, że we wrogim obozie znajduje się Gereb – zdrajca, który kiedyś należał do jego drużyny. Nemeczek wiedział już o jego poczynaniach wcześniej, było mu jednak bardzo niemiło widzieć dawnego kolegę w komitywie z największym wrogiem.
Nemeczek siedział cicho, tak, by nikt nie dowiedział się o jego obecności w Ogrodzie Botanicznym, ale gdy usłyszał, jak pewny siebie Gereb twierdzi, że może spokojnie pójść na zebranie chłopców z Placu Broni, ponieważ nikt nie podejrzewa gp o zdradę, a nawet gdyby było inaczej, nikt nie odważy się nic powiedzieć – Nemeczek nie mógł się powstrzymać i wyszedł z ukrycia.
Nagłe pojawienie się małego chłopca o jasnych włosach i wątłym ciele śmiało spoglądającego na przeważające siły wroga wywołało chwilę ciszy i konsternacji. „Czerwoni” nie wiedzieli, jak zareagować na taki akt brawury. Jakby tego było mało, Nemeczek śmiało stwierdził, że Gereb nie ma prawa oczerniać kolegów i oskarżać ich o tchórzostwo.
Jako pierwsi zareagowali bracia Pastorowie, którzy próbowali unieruchomić chłopca, wykręcając mu ręce, ale Acza, zdumiony odwagą malca, nie pozwolił na to. W uznaniu dla aktu odwagi Nemeczka zaproponował mu wstąpienie do obozu „Czerwonych Koszul”. Była to chwila chwały w życiu „zwykłego szeregowego” – Nemeczek pewnym siebie głosem, nie bez dumy odparł, że nigdy tego nie zrobi. Feri musiał się odwrócić, by malec nie zobaczył jego uśmiechu. Milcząco przyzwolił, aby Pastorowie wymierzyli chłopcu zwyczajową karę – kąpiel w stawie.
Po wyprawie do Ogrodu Botanicznego, kiedy to wpadł do wody, Nemeczek był przeziębiony i w ogóle nie powinien był wychodzić z łóżka. Wiedział, że kolejna kąpiel może źle się dla niego zakończyć, postanowił jednak z dumą przyjąć wymierzoną mu karę. Poszedł w stronę stawu w milczeniu, z poważną miną. Kiedy w końcu pozwolono mu wyjść z wody, ze spokojem wysłuchał obrzucających go szyderstwami przeciwników. Na pytanie Gereba, czy było mu dobrze, odparł, że lepiej niż jemu, który stał na brzegu i śmiał się ze słabszego. Co więcej, rzucił mu w twarz oskarżenie o zdradę i oddalił się do domu.
Nikt już się nie śmiał – nawet wrogowie musieli docenić odwagę małego chłopca.