Pewien inżynier Kosmogonik zajmował się rozjaśnianiem gwiazd. Wraz ze swoim uczniem zawędrował do mgławicy Andromedy i tam próbował rozjaśnić jedną z kul gwiazdowych za pomocą swoich promieni. Miały one trzy kolory: czerwony, fioletowy i niewidzialny. Próbował rozjaśnić gwiazdę dwoma rodzajami promieni, a gdy zbielała, polecił pilnować jej swojemu uczniowi.
Uczeń pilnował jej przez 2 miliony lat, lecz w końcu się znudził. Zajrzał do puzderka, które zostawił Kosmogonik. Znajdował się w nim niewidzialny promień. Uczeń rzucił nim w gwiazdę, a ta pękła na pół. Wówczas nadleciał inżynier i zaczął chwytać promienie. Uczynił z nich trzy planety: gazową, węglową oraz trzecią, zbudowaną z samych metali ciężkich. Na tej ostatniej powstało państwo Platynidów.
Królem Aktynurii był ogromnych rozmiarów Architor, który miał sześćset rąk. Był bardzo podejrzliwym władcą. Nie mógł opuścić pałacu ze względu na swoje rozmiary, jednak wszędzie miał swoich szpiegów. Poddani bali się go, gdyż był niezwykle okrutny. Próbowali nawet zawiązać spisek, lecz sprytny Architor rozkazał topić uran i zrobić z niego zbroje dla swoich poddanych, które od tej pory musieli nosić. Zbroje świeciły. Najsilniej świeciły zaś ich uranowe uszy. Od tej pory poddani nie mogli się spotykać w obawie przed reakcją łańcuchową, jaką wywoływał uran. Mieszkańcy zaczęli stronić więc od siebie. Nie mogli też z sobą rozmawiać.
Młody wynalazca – Pyron – stworzył bardzo cienki drut z platyny, z którego robiono sieci do łapania obłoków. Doszedł w jego wyrabianiu do perfekcji – nauczył się wyrabiać tak cienki drut, że ten w końcu zniknął. Tak powstał telegraf bez drutu. Wśród Platynidów zrodziła się nadzieja na możliwość rozmowy, a także wróciła myśl o spisku. Niestety, Architor podsłuchiwał wszystkie wymiany zdań. Gdy tylko słyszał słowo „bunt” lub „rokosz”, natychmiast za pomocą pioruna kulistego zabijał tego, kto te słowa wypowiedział.
Pyron wpadł na pomysł, by słowa związane z buntem zastąpić innymi. I tak nagle wszyscy poddani zaczęli prowadzić rozmowy tyczące się szewcowania. Dziwiło to Architora, lecz niczego nie podejrzewał, aż do chwili, gdy przechwycił wiadomość wysłaną przez Pyrona, zawierającą słowa: „z plutonu pasy drzeć”. Wprawdzie Pyron pisał o zelówkach, lecz Architor domyślił się, iż chodzi o niego. Pluton bowiem jest bliski uranowi, a ten z kolei – torowi. Imię takie nosił zaś władca. Architor kazał więc uwięzić Pyrona i zaśrubować mu usta, by nie mógł mówić.
Powrócił Kosmogonik i z daleka przyglądał się porządkom panującym na Aktynurii. Umieścił swoje ciało w kokonie, a sam pod postacią robota udał się na planetę, by z bliska przyjrzeć się życiu na niej. Inżynier odnalazł Pyrona, który za pomocą brzęku łańcucha, opowiedział mu wszystko, co wydarzyło się na planecie. Kosmogonik udał się w góry na poszukiwanie kadmu, z którego później zrobił blachę. Z niej natomiast wykonał uszy. Dzięki ich zastosowaniu, nie nastąpiłaby reakcja łańuchowa i Platynidzi mogliby się spokojnie komunikować, nie musząc obawiać się o to, że wybuchną. Kosmogonik zostawił te uszy na progach domostw, jednak ludzie obawiali się ich używać.
Inżynier wrócił więc w góry, a tam, z uranu, wykonał całą górę pieniążków. Wrócił do miasta i pokazał Platynidom zasadę działania kadmu. Usypał górę pieniążków z uranu. Wybuchła. Następnie ułożył stos z pieniążków, jednak każdą warstwę przełożył blachą kadmową. Chociaż stos był już bardzo duży, nie wybuchł.
Wówczas dopiero mieszkańcy mu zaufali. Kosmogonik polecił Platynidom, by zapłacili podatek, którego wymagał od nich pazerny Architor pieniążkami z uranu. Gdy góra pieniążków w skarbcu Architora nazbyt urosła, wskutek reakcji łańcuchowej wybuchła, niszcząc pałac złego władcy. Jego sześćset rąk wyleciało w górę i utworzyło świecący pierścień, wirujący wokół planety. Rządy na Aktynurii przejął wówczas Pyron, który okazał się bardzo sprawiedliwym i mądrym władcą.
Kosmogonik zaś wrócił po swoje ciało i oddalił się, by zapalać kolejne swoje gwiazdy.