Poleander Patrobon był władcą Kybery i wielkim miłośnikiem wojskowości. Najbardziej cenił sobie cybernetykę, którą uważał za najskuteczniejszą sztukę wojenną.
W całym królestwie Patrobona było bardzo wiele maszyn myślących, które towarzyszyły mieszkańcom Kybery na co dzień. Nawet w kamieniach umieścił małe móżdżki, które ostrzegały przechodniów, aby się nie potknęli. Maszyny myślące montowano w murach, słupach, drzewach, toteż łatwo można było zapytać ich o drogę.
Na planecie była też niezliczona liczba maszyn wojskowych, a sam król był wyśmienitym strategiem. Jednak nie miał on żadnych wrogów, więc nie miał też z kim walczyć. By maszyny nie stały bezczynnie, inżynierowie królewscy tworzyli sztucznych wrogów, z którymi monarcha ścierał się dla wprawy.
Królowi marzyły się wojny kosmiczne. Postanowił więc wprowadzić swój pomysł w czyn. Kazał na księżycu swojej planety wybudować całe armie wojska. Miała tego dokonać wspaniała i droga maszyna cybernetyczna umieszczona na księżycu. Za pomocą tej maszyny król dowodził kompanią wojskową.
Kazał maszynie dokonać elektroskoku, jednak rozkaz doszedł zniekształcony i maszyna zrozumiała, że ma wykonać elektrosmoka. Tak też zrobiła. Smok w mig pokonał maszynę, opanował księżyc, a na Kyberę poczęły spadać wielkie głazy.
Zaniepokojony król najpierw zadepeszował do maszyny, a gdy ta nie odpowiedziała, wysłał na księżyc inną, by zgładziła smoka. Ani maszyna, ani kolejni generałowie-cyberałowie nie mogli sobie z nim jednak poradzić.
Smok rósł. Zjadał powoli księżyc i przerabiał na własne ciało. W końcu elektrosmok zadepeszował do króla, by ten ustąpił z tronu, ponieważ chce na nim zasiąść. Król był przerażony. Postanowił poprosić o pomoc starą maszynę cyfrową.
Maszyna zgodziła się pomóc mu w kłopocie, lecz miała pewne warunki. Kazała się mianować Wielkim Hetmanem Koronnym oraz nazywać Waszą Ferromagnetycznością. Król zgodził się na wszystko, byle tylko dowiedzieć się, jak pokonać elektrosmoka.
Maszyna poleciła królowi zadepeszować do smoka i przekazać, że król zgadza się oddać smokowi tron pod warunkiem, że wykona on trzy działania matematyczne. Smok się zgodził.
Pierwszym działaniem było podzielenie się przez siebie samego, drugim wyciągnięcie z siebie pierwiastka, trzecim zaś – odjęcie się od samego siebie. Smok zaczął odejmować kolejne części ciała, aż zostało zero i elektrosmok zniknął.
Monarcha podziękował maszynie i chciał ją wyłączyć, aby mogła odpocząć po tak ciężkiej pracy. Maszyna zdenerwowała się słysząc te słowa. Jej gniew spotęgowało dodatkowo to, że król przestał do niej mówić „Wasza Ferromagnetyczność”. Maszyna sama postanowiła przemienić się w smoka i zacząć rządzić królestwem.
Król, nie wiedząc co robić, zdjął z nóg pantofle i zaczął okładać nimi maszynę. Spowodowało to, że poplątało jej się coś w programie i zamiast „elektrosmoka” powstała „elektrosmoła”. Wkrótce przed władcą zamiast maszyny zjawiła się wielka plama smoły.
Od tamtej pory Poleander zajmował się już jedynie cybernetyką cywilną, a o wojskowej nie chciał nawet słyszeć.