Na wstępie swoich rozważań Zygmunt Freud podkreśla, że człowiek posiada dwa rodzaje „ja” – jedno wewnętrzne, mentalne znane jako ego, drugie odpowiadające jego zewnętrznemu oglądowi, tzw. fasadzie. Nigdy nie występują one wspólnie chyba, że w stanie zakochania. Te dwa typy identyfikacji osobowości człowieka spełniają różne funkcje. „Ja” zewnętrzne stanowi dla wnętrza człowieka jego maskę, którą może dowolnie kształtować, jest przeznaczone dla świata, dla innych ludzi. Ten wizerunek nie oddaje jednak prawdziwego charakteru osoby. Człowiek może być prawdziwy tylko wtedy gdy posługuje się jedynie ego – ma to miejsce w okresie jego dzieciństwa. Co więcej Freud uważa, że istnienie świata zewnętrznego można uświadomić sobie poprzez doświadczanie bólu i cierpień. Człowiek dąży zatem do tego by odseparować wszelkie trudy od ego i jako obrony używać zewnętrznej odsłony swojej osobowości. W kolejnych fragmentach Freud zauważa, że w toku dziejów człowiek stłumił swoje prawdziwe ja, które posiadał w fazie prymitywnej rozwoju, jednak nie zabił go zupełnie. Według filozofa w przyrodzie nic nie ginie, tylko czasem nie potrafimy tego dostrzec. Najważniejszym wnioskiem z tych rozważań jest teza, że dane nam życie okazuje się być dla nas zbyt trudne, przynosi nam zadania nie do zrealizowania. Na takie stany wskazane jest stosowanie środków uśmierzających, jak najważniejsze wymienia filozof trzy rodzaje takich środków. Pierwsze z nich to różnorakie sposoby na odwrócenie naszej uwagi od problemu, następne to tzw. zaspokojenia zastępcze, a na końcu narkotyki. Jako odwrócenie uwagi Freud rozumie koncentrowanie swojej uwagi na własnym wycinku rzeczywistości, na sprawach, które tylko nas dotyczą. Zaspokojeniami zastępczymi są uczucia zadowolenia i satysfakcji spowodowane np. obcowaniem z dziełami sztuki i kultury, poddanie się fantazji pomagającej uniknąć cierpienia. Narkotyki zaś wpływają na człowieka zmieniając jego chemizm, ale za to ułatwiają postrzeganie i ocenianie rzeczywistości – opierają się jednak na poddaniu się przez człowieka pewnemu rodzajowi iluzji. To co pomaga człowiekowi przeżyć rzeczywistość, popycha go jednocześnie w uzależnienie.
Zygmunt Freud rozważa także ogólny sens ludzkiego istnienia – według myśliciela stanowi on najważniejszy cel życia dla wielu jednostek i przyczynę ich szczęścia. Człowiek z natury pragnie uniknięcia cierpienia oraz doświadczenia uczucia rozkoszy i przyjemności. Freud formułuje tutaj więc „zasadę rozkoszy”, która rządzi owymi celami. Czas trwania upojenia szczęściem zwykle bywa bardzo krótki stąd wniosek autora, że człowiek woli raczej już odczuwać cierpienie, bo jest to prostsze i łatwiejsze.
Jak chodzi o źródło cierpienia w świecie, Freud uważa, że dotyka ono człowieka z trzech różnych stron: po pierwsze jest nim jego własne ciało, fizyczne, doświadczające odczuwalnego bólu; po drugie cierpienie przynoszą okoliczności ze świata zewnętrznego; po trzecie zaś cierpienie przychodzi do człowieka ze strony innych ludzi. Istnieje również kilka sposobów obrony przed tym zagrożeniem, poprzez odpowiednie oddziaływanie na swoje ciało oraz psychikę. Inna technika to w. Freuda „przesunięcie libido”, czyli ukierunkowanie popędu tak, by brak jego realizacji jemu samemu nie zaszkodził. Z cierpieniem można sobie również poradzić poprzez przesunięcie akcentów zadowolenia ze świata zewnętrznego do wnętrza. Każdy człowiek ze względu na swoje preferencje wybiera własny sposób radzenia sobie z zagrożeniem.
Jedna z refleksji psychoanalityka dotyczy kultury jako sposobu zniewolenia jednostki, która poddana wyrzeczeniom narzucanymi jej przez społeczeństwo, nie może czuć się wolna i świadoma, w imię ideału służenia kultury. Pomimo tego, że kultura jako zjawisko wniosło do życia człowieka również wiele ułatwień i akcentów rozwojowych, to ogranicza ona jego wolność indywidualną, wręcz przeciwnie, ulega ona ogromnym ograniczeniom.
Dalsza część pracy Freuda dotyczy zagadnień z zakresu etyki. Zauważa, że wiele z jej przykazań jest przyczyną społecznej frustracji i niezadowolenia. Pozostają one bowiem w sprzeczności z ludzką naturą. Co więcej, drzemie w niej niebezpieczna predyspozycja do zachowań agresywnych (podobnych do zwierzęcych). Freud uważa, że skłonność do agresji jest jedną z najbardziej pierwotnych u człowieka – stanowi więc jednocześnie największa przyczynę jego cierpienia, uniemożliwiającą rozwój kultury.
Filozof zastanawia się, co kultura może zrobić by tę agresję powstrzymać, złagodzić. Okazuje się, że doświadczenie agresji jest zazwyczaj skierowane do wnętrza człowieka, w jej wyniku powstaje poważne napięcie między ego i superego, które rodzi poczucie winy. Płacimy nim za wzrost i rozwój kulturalny.