Koegzystencja społeczności reprezentujących różne kręgi kulturowe napotyka rozliczne trudności. Dotyczy to zwłaszcza tych sytuacji, w których sąsiadują ze sobą grupy etniczne/religijne wyznające i stosujące na co dzień różne systemy wartości.
Najdalej idący myśliciele i politolodzy (np. nieżyjący już Samuel Huntington) zakładają nieuchronność konfliktu cywilizacji, zwłaszcza pomiędzy społeczeństwami europejskiego i anglo-amerykańskiego kręgu kulturowego z jednej strony a społeczeństwami kręgu islamskiego i kręgu chińskiego (społeczności Zachodu straszono żółtym niebezpieczeństwem już od końca XIX wieku). Również w społecznościach islamskich i w kulturach Azji występują silne resentymenty w stosunku do kultury Zachodu. Wynikają one z jednej strony z zaszłości historycznych (w dalszym ciągu odczuwane upokorzenie na skutek podboju kolonialnego w XIX wieku), współczesnych konfliktów politycznych (wynikających m.in. z wspierania Izraela i Tajwanu przez Zachód, zwłaszcza USA), z drugiej zaś z obaw społeczności tradycyjnych przed wpływem ekspansywnej, liberalnej a czasami hedonistycznej kultury masowej z Zachodu. Nic zresztą w tym nowego. W historii Chin i Japonii wielokrotnie powtarzały się okresy izolacjonizmu, w których tępiono ruchy społeczne i religijne postrzegane jako obce kulturowo (prześladowania buddyzmu, czy chrześcijaństwa).
W krajach Afryki i Azji wielokulturowość wynika przede wszystkim z różnic etnicznych i religijnych, niekoniecznie zaś z wyraźnie widocznych różnic w stylu życia i wyznawanych wartościach. Mimo tych podobieństw często zdarzają się tu powtarzające się akty przemocy względem nieco odmiennych sąsiadów – np. ataki sunnitów na szyitów w Pakistanie, czy rzeź czarnych muzułmanów z Dar Furu przez arabskich sąsiadów (też muzułmanów).
Współcześnie problemy współżycia ludzi reprezentujących różne kręgi kulturowe nasiliły się na skutek migracji z przyczyn politycznych i ekonomicznych, z krajów uboższych i dotkniętych wojnami do krajów bardziej stabilnych politycznie i bogatszych (USA, Kanada, kraje Europy Zachodniej, Australia, kraje arabskie nad Zat. Perską).
Jest to zwłaszcza problem w krajach europejskich, którym w XIX i w pierwszej połowie XX wieku udało się osiągnąć na bazie nacjonalizmów pewną jednorodność kulturową (zanikł nawet wyraźny wcześniej podział na społeczności wiejskie i miejskie). W połowie XX wieku – w okresie boomu gospodarczego – kraje Europy zachodniej otworzyły się na robotników najpierw z południowej Europy, potem zaś na mieszkańców krajów Azji i Afryki (słabo opłacanych pracowników fizycznych i uchodźców), często pochodzących z dawnych kolonii krajów europejskich (Wietnamczycy, Algierczycy i Senegalczycy we Francji, Pakistańczycy i Jamajczycy w Wielkiej Brytanii, mieszkańcy Gujany/Surinamu w Niderlandach).
Sąsiedztwo jest trudne dla obu stron. Imigranci zmuszeni są nauczyć się języka i poznawać kulturę krajów, w których zamieszkali i przynajmniej formalnie stosować się do obowiązujących tam praw (zakaz wielożeństwa, walka z zabójstwami honorowymi, obrzezaniem kobiet i innymi), godzić na zazwyczaj gorsza pozycję społeczną i ograniczony głos w sprawach politycznych (np. akcje zbrojne w stosunku do ich współplemieńców lub społeczności wyznających ich religię).
Rodzimi mieszkańcy i władze w krajach imigracyjnych z kolei walczą z problemem nie stosowania się do prawa krajowego, przenoszeniem do ich kraju konfliktów z krajów pochodzenia imigrantów (współczesny antysemityzm w Europie Zachodniej jest właściwie antyizraelizmem), aktów tzw. terroryzmu wewnętrznego (terror islamistów we Francji i Wielkiej