Główny bohater i narrator opowiadania zostaje zaproszony na wesele przez brata panny młodej.
Gruntowne zmiany na wsi – m.in. wycinanie lasów, zawracanie rzeki, zalesianie pustyni, budowa tamy itd. – wprowadziły nieco zamieszania, więc na przyjęcie dotarł lekko spóźniony. Właśnie odbywały się oczepiny. Ludowe przyśpiewki mieszają się tu nowoczesną techniką. Po odśpiewaniu tradycyjnych piosenek druhny zrobiły pannie młodej elektrolizę i zaprowadziły do komory ciśnień.
Zabawa trwała w najlepsze, gdy około godziny jedenastej młody Smyga zza rzeki zaśpiewał przed orkiestrą:
(…) Już się przed wsią naszą/ jasna przyszłość mości,/ przez szczęście społeczeństwa/ do szczęścia ludzkości!/ Oj, dana, oj, dana! (...).
Na to Pieg odpowiedział mu swoją przyśpiewką:
(…) Najpierw trzeba zacząć/ od spraw moralności:/ do szczęścia społeczeństw/ przez ducha czystości!/ Hop, dziś (…).
Z tego śpiewania wywiązała się bójka – najpierw między Smygą a Piegiem, a następnie między pozostałymi gośćmi. Walczono przy użyciu rakiet, wyrzutni i głowic atomowych.
Sytuację opanował gospodarz, wypuszczając gazy bojowe, co spowodowało, że wszyscy musieli założyć skafandry.
Zmęczony bohater postanowił wrócić do domu. W drodze wyrosły mu dodatkowe nóżki, róg na czole i pancerz na plecach.