„Urszula Kochanowska” jest wierszem pochodzącym ze zbioru „Napój cienisty” (1936), w którym Leśmian poetycką refleksję skierował głównie w stronę kwestii metafizycznych. Również problematyka tego utworu mieści się w obrębie leśmianowskiej wizji śmierci i życia pozagrobowego. Poeta kreuje w tekście obraz rzeczywistości zaświatów, gdzie rozgrywa się sytuacja liryczna. Podmiotem utworu jest sama Urszula, córka słynnego Jana z Czarnolasu, której wybitny poeta poświęcił cykl „Trenów”.
Wiersz przedstawia pośmiertne spotkanie dziewczynki z Bogiem. Urszula nie przypomina tu jednak małego dziecka, ale dojrzałą kobietę, świadomą swojej sytuacji i potrafiącą samodzielnie wyciągać wnioski. Rozmowa dziewczyny ze Stwórcą zdradza akcenty językowej archaizacji. Leśmian kreując zatem wizję tego, co niewyobrażalne, jednocześnie zadbał o uprawdopodobnienie dialogu dwojga bohaterów, którzy posługują się prostymi, kolokwialnymi wyrażeniami i staropolską składnią.
Wizja nieba
W relacji córki Kochanowskiego niebo jest swoistą imitacją ziemskiego bytu. Sam Bóg przypomina zaś dobrego ojca, który pragnie uczynić wszystko, żeby człowiek był z nim szczęśliwy. Bez wahania spełnia więc on życzenie onieśmielonej Urszuli i stwarza dla niej Czarnolas:
Uśmiechnął się i skinął - i wnet z Bożej łaski
Powstał dom kubek w kubek, jak nasz – Czarnolaski.
W tekście odnajdujemy bogactwo opisowego konkretu. Mowa tu bowiem o sprzętach i „donicach rozkwitłego ziela”. Dzięki tym szczegółom Urszula może się poczuć w niebie, jak u siebie w domu. Dziewczyna naśladuje w niebie typowo ziemskie czynności: sprząta, nakrywa do stołu, stroi się. Okazuje się jednak, że jej stan jest daleki od wiekuistego szczęścia, ponieważ zabrała ze sobą miłość do swoich rodziców i trawi ją wielka tęsknota za nimi.
Siła ziemskiej miłości
Puentą wiersza jest ostatnia strofa tekstu, w której Urszula słysząc pukanie do drzwi, biegnie, aby otworzyć z nadzieją, że w drzwiach ujrzy swoich rodziców, tymczasem doznaje zawodu, ponieważ w progu stoi Bóg:
Więc zrywam się i biegnę! Wiatr po niebie dzwoni!
Serce w piersi zamiera... Nie!... To – Bóg, nie oni!...
Stwórca nie jest w wizji Leśmiana najwyższą możliwą miłością, w obliczu której wszystkie niższe byty tracą na znaczeniu. Moc Boga ulega tu niejako pomniejszeniu. Silniejsza okazuje się ludzka miłość do rodziców. „Urszula Kochanowska” wpisuje się w grupę tekstów poety, gdzie można zauważyć narastający kryzys tradycyjnej wiary. Obraz Boga ulega tu swoistej desakralizacji, Stwórca traci swoje boskie przymioty i stopniowo znika z horyzontu ludzkiej uwagi. Nie jest to jeszcze świat pozbawiony Boga, ale niewątpliwie Absolut nie jest traktowany jako istota wszechpotężna.