„W malinowym chruśniaku” to jeden z erotyków Leśmiana stanowiący ogniwo cyklu pod tym samym tytułem, umieszczony w tomie „Łąka”. Wiersz jest przykładem niezwykłego talentu poety, który za pomocą słowa potrafi przedstawić najbardziej intymne emocje w sposób piękny, a jednocześnie wybitnie realistyczny. Scenerię erotycznej sytuacji stanowi oczywiście u Leśmiana łono natury, a dokładnie malinowy zagajnik, w którym spotyka się para zakochanych. Podmiotem tekstu jest mężczyzna wspominający miłosne uniesienia. Główne czynności bohaterów zostają sprowadzone do zbieranie malin, które zyskują w wierszu status wieloznacznego, erotycznego symbolu.
Rola natury
Chruśniak spełnia w tekście Leśmiana kilka zasadniczych funkcji. Przede wszystkim stwarza on intymne warunki dla spotkania dwojga zakochanych. Ponadto malinowy zagajnik kreuje określoną atmosferę. Określa się bowiem kochanków mianem „zapodzianych po głowy”. Metafora ta odnosi się nie tylko do fizycznych realiów: maliny sięgają ponad głowy pary, ale także do stanu umysłowego. Chodzi tu mianowicie o utratę kontroli nad własnym zachowaniem, wyostrzenie zmysłów, a wygaszenie myślenia. Erotyczna symbolika malin dochodzi zaś do głosu w ostatnim zdaniu pierwszej strofy wiersza:
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.
Metaforyczny obraz krwi na palcach dziewczyny ma niewątpliwe konotacje seksualne. Chodzi tu o skojarzenie z pierwszym kobiecym doświadczeniem erotycznym, czyli utratą dziewictwa. Symbol ten zostaje rozbudowany w dalszej części tekstu, gdzie mówi się o „pierwszej pieszczocie”. Ponadto sam obraz zerwania dojrzałego owocu w szczytowym okresie lata jest czytelnym znakiem osiągania erotycznej dojrzałości i cielesnego skonsumowania związku.
Obrazy biologicznej destrukcji
Warto zauważyć, że opisowi spotkania kochanków towarzyszą znaczące obrazy fizycznej deformacji tworów przyrody. Ów mikrokosmos Leśmian buduje z elementów takich jak bąk, który swoim buczeniem straszy kwiaty, czy wymownych epitetów opisujących kaleką naturę: „liść chory”, „złachmaniałe pajęczyny” i „żuk kosmaty”. Wyraźna fascynacja brzydotą świata, którą można tu określić turpizmem, wydaje się służyć podkreśleniu skrajnie biologicznych cech rzeczywistości. Ów biologizm natury współgra wyraźnie z cielesnością kontaktu kochanków.
Ponadto mamy tu do czynienia ze swoistym wtajemniczeniem w istotę bytu. Odbiorca, podobnie jak zakochana para, zostaje wprowadzony w świat realny, a nie idealizowany. Szczególne związki zachodzą pomiędzy erotyką a destrukcją. Inicjacja seksualna stanowi bowiem zerwanie z niewinnością i dzieciństwem, jest więc znakiem osiągnięcia dojrzałości, ale też wtajemniczenia w zło. Nieprzypadkowo obraz zrywania malin budzi oczywiste skojarzenia z obrazem zerwania jabłka z rajskiego ogrodu, który w Biblii stanowi symbol grzechu.
Erotyczne uniesienie
W tekście mamy do czynienia ze stopniowym narastaniem wzajemnego spożądania kochanków. W grze erotycznej zaczynają brać udział kolejne zmysły: najpierw wzrok, potem zapach:
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała
Dźwięk ulega wyraźnemu zredukowaniu do szeptu, co podkreśla nagromadzenie głosek „sz”, „ć” i „ś”, dzięki czemu zostaje oddana intymna atmosfera. Wreszcie pojawia się dotyk, który stanowi tu apogeum seksualnych doznań:
I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty
Cielesny wymiar kontaktu wyraża się w wierszu głównie przez aktywność dłoni i warg. Obraz „oddania” dłoni przez kobietę stanowi zaś metaforę fizycznego aktu:
Porwałem twoje dłonie – oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła