Rozdział I
Jest wczesny poranek. Józef K. budzi się i czeka na śniadanie, które zazwyczaj przynosi mu gospodyni, pani Grubach. Ku zdumieniu bohatera do jego pokoju wchodzi nieznajomy mężczyzna i informuje go o aresztowaniu. Zaskoczony Józef dostrzega w drugim pokoju kolejnego, podejrzanego mężczyznę. Bohater zastanawia się, czy pojawienie się „gości” nie jest skutkiem żartu, przygotowanego przez kolegów z banku (Józef obchodzi trzydzieste urodziny). Strażnicy uświadamiają oskarżonemu powagę sytuacji, nie potrafią jednak odpowiedzieć na pytanie, o co mężczyzna jest oskarżony. Twierdzą, że ich obowiązkiem jest pilnowanie oskarżonego. Proponują też oddanie rzeczy osobistych w depozyt. Rozmowę przerywa donośny krzyk nadzorcy, wzywającego K. do swego pokoju. Strażnicy zezwalają na wyjście oskarżonego nakazując mu założenie czarnego ubrania.
Józef udaje się do sąsiedniego pokoju (wynajmowanego przez pannę Bürstner), gdzie zauważa siedzącego za biurkiem nadzorcę. W pokoju przebywa też trójka młodych mężczyzn. K. jest coraz bardziej poirytowany dziwną sytuacją. Nadzorca (podobnie jak strażnicy) twierdzi, że wykonuje jedynie swoją pracę. Nie udziela Józefowi żadnych konkretnych informacji. W trakcie opuszczania pokoju, sugeruje oskarżonemu powrót do pracy w banku. K. jest zaskoczony takim obrotem sprawy. Tym bardziej, że w trzech tajemniczych mężczyznach rozpoznaje swoich młodszych kolegów z pracy. Cała czwórka wsiada zgodnie do samochodu i kieruje się z stronę banku.
W pracy K. nie zauważa żadnych, niepokojących znaków. Po powrocie z banku odwiedza gospodynię, przepraszając ją za porannych gości. Pani Grubach wygląda na zaniepokojoną, nie chce podać swemu gościowi ręki. Gospodyni narzeka na zachowanie swej lokatorki – panny Bürstner, powracającej późno do domu. Józef podważa oskarżenia kobiety i wychodzi. Wieczorem bohater odwiedza młodą sąsiadkę, opowiada o porannym przesłuchaniu i przeprasza za bałagan, spowodowany przez urzędników. K. prezentuje kobiecie sposób zachowania nadzorcy. Jego krzyki budzą kolejnego sąsiada, krewnego pani Grubach. Panna Bürstner ucisza Józefa. Ten, pod wpływem impulsu całuje ją i wychodzi z pokoju.
Rozdział II
Po kilku dniach Józef odbiera telefon z informacją o dacie i miejscu pierwszego przesłuchania. K. ma stawić się w sądzie w najbliższą niedzielę. Po odłożeniu słuchawki bohater uświadamia sobie, że nie podano mu godziny przesłuchania. Postanawia być pod wskazanym adresem o godzinie dziewiątej. Po przybyciu na miejsce K. zauważa, że domniemany budynek sądu mieści się w ubogiej dzielnicy. Bohater czuje się zlekceważony przez sąd. Zdenerwowany puka do kolejnych mieszkań, pytając o adres lokalu sądowego. Po znalezieniu właściwego pomieszczenia K. trafia przed oblicze przesłuchującego. W pokoju znajduje się duża grupa ludzi uważnie przysłuchujących się przesłuchaniu. K. zostaje upomniany za spóźnienie. Bohater, zachęcony oklaskami zebranych, opowiada o tym, co mu się przydarzyło. Czuje się niewinnym i nie wie, o co go oskarżono. Skarży się na bezprawne działania strażników i prosi o wyjaśnienie całej sprawy. Wywód Józefa zostaje przerwany przez kobiecy krzyk. K. wzburzony milczeniem tłumu i śledczego, opuszcza salę.
Rozdział III
W następnym tygodniu bohater nadaremno czeka na telefon z sądu. Mając na uwadze wydarzenia ostatniej niedzieli, decyduje się na ponowne udanie się do lokalu. Na miejscu okazuje się, że w tą niedzielę odwołano sesję sądu. K. nawiązuje rozmowę z praczką. To w jej pokoju odbywają się coniedzielne sesje. Kobieta umożliwia oskarżonemu przeglądnięcie książek należących do śledczego. Opowiada