Opowiadanie Hemingwaya to hołd złożony godności i sile człowieka. Santiago, choć bardzo stary i zmęczony, nie poddaje się pomimo niepowodzeń i wyrusza na morze po zdobycz swojego życia. Jest człowiekiem prostym, nie pragnie luksusu. Jego marzeniem jest zwykłe, spokojne życie z pracy własnych rąk. Potrafi cieszyć się tym, co ma: przyjaźnią chłopca, kondycją, która nadal pozwala mu łowić wielkie ryby, skromnym posiłkiem przynoszonym przez przyjaciela, rozgrywkami baseballowymi.
Walka toczona z ogromnym marlinem wydaje się ponad jego siły. Santiago bardzo cierpi: przez kilka dni nie śpi, ma prawie pusty żołądek, rybackie żyłki wpijają mu się w ręce i plecy, wystawiony jest na słoneczny żar i chłód nocy. Mimo tego – nie poddaje się.
W trakcie samotnego boju bohater rozmyśla o swoim miejscu w świecie, sile natury, własnej zuchwałości; cały czas pyta sam siebie, czy nie wypłynął za daleko. Zastanawia się, co znaczy szczęście oraz przeznaczenie i czy przypadkiem nie popełnia grzechu. chcąc zabić wielką rybę. Z wielkim szacunkiem odnosi się do natury. W swoim przeciwniku dostrzega szlachetność i traktuje go jak równego sobie, choć marlin jest tylko rybą. Santiago nie ugina się pod wyrokami