Manolin to młody przyjaciel Santiago, prawdopodobnie ma kilkanaście lat. Odkąd skończył pięć lat, pomaga staremu rybakowi, wypływając z nim na ryby. To Santiago nauczył go wszystkiego o morzu i łowieniu: „Stary nauczył chłopca łowić ryby i chłopiec go kochał”. Teraz Manolin odwdzięcza mu się oddaniem i opieką.
Jest przy tym zaradny i odpowiedzialny. Dyskretnie, bez narzucania się zapewniał Santiago jedzenie i picie, dbał o niego nie dając mu odczuć, że sam sobie nie radzi. Pomagał mu nosić ciężki sprzęt i organizował przynętę.
Młodzieńcza pogoda ducha Manolina ożywiała samotność starego człowieka. Kiedy chłopiec nie mógł wypływać ze swoim przyjacielem w morze, każdego dnia przychodził życzyć mu powodzenia.
Santiago jest dla chłopca autorytetem nie tylko w kwestii łowienia ryb („Pamiętam wszystko, odkąd pierwszy raz popłynąłem z tobą”), od niego też Manolin zaraża się pasją do baseballu. Razem kibicują nowojorskim Jankesom, śledząc na bieżąco doniesienia prasowe.
Dyskrecja, z jaką Manolin troszczy się o swojego przyjaciela, świadczy o jego wrażliwości i empatii. Podobnie jak jego zachowanie po powrocie Santiago. Chłopiec dba, by nikt nie przeszkadzał zmęczonemu rybakowi. Z uwagą wysłuchał jego relacji z połowu i płakał, wyobrażając sobie tę niezwykłą walkę.
Chłopiec ma niezbyt dobre relacje z ojcem, mówi wprost: „Nie lubię, jak ten mój mnie budzi. Bo to tak, jakbym był gorszy od niego”. Jest mu jednak posłuszny, przynajmniej do czasu – kiedy rodzice zakazują mu wypływać z Santiago, ponieważ od wielu dni nie udaje mu się niczego złowić, chłopiec podporządkowuje się. Do dnia, rzecz jasna, gdy stary rybak powraca ze szkieletem marlina.
Manolin żałuje, że nie było go podczas tego połowu z Santiago i obiecuje mężczyźnie, że od teraz znów będzie z nim łowił.