Opis życia w Nawłoci
Cezary Baryka przyjmując zaproszenie Hipolita Wielosławskiego do Nawłoci ma okazję zasmakować życia polskiego ziemiaństwa. Pobyt w wiejskim majątku, w pobliżu Częstochowy jest dla bohatera wspaniałym odpoczynkiem po traumatycznych doznaniach rewolucji w Baku, a następnie wojny z bolszewikami. Nawłoć to świat, w którym czas się niejako zatrzymał i gdzie panują uświęcone tradycją obyczaje. Stary dwór jest miejscem przyjaznym i gościnnym, dlatego Cezary zostaje przyjęty jak domownik. Czas odmierza się tu porami posiłków i organizowanych rozrywek. Nad składem i porządkiem dań czuwa stary sługa Maciejunio, który spełnia wszystkie zachcianki państwa. Na śniadanie koniecznie do kawy podaje się podgrzaną śmietankę z kożuszkiem, a podwieczorek to z kolei:
„Kawuńcia biała, herbata - słowem five o' clock tea z tymi chlebkami, żytnim i pszennym, z owym masełkiem nieopisanym a świeżym, z tymi ciasteczkami suchymi, których sława szeroko rozeszła się była poza granice państwa nawłockiego, a stanowiła niewątpliwą spécialité de la Maison”.
Czas między kolejnymi posiłkami wypełniają domownikom przejażdżki – konno lub bryczką – słuchanie muzyki, gra na fortepianie, tańce, a wieczorem gra w szachy. Nieodłącznym kompanem rodziny we wszystkich rozrywkach jest ksiądz Nastek. Jego najważniejszą zasadą jest hasło: „Primum edere, deinde philosophari” (Najpierw jeść, potem filozofować), którą można traktować jako naczelną zasadę domu. Zabawy w Nawłoci niejednokrotnie przeciągają się do późnej nocy, a ich uczestnicy nie stronią od mocnych trunków. Z tego powodu ksiądz czasami nie wstaje na poranną mszę, a Karusia musi go budzić uderzeniami kamieni w drzwi.
Nikt z domowników nie ima się na serio żadnej pracy. Kiedy Cezary prosi Hipolita o posadę pisarczyka, ten odmawia, twierdząc, że byłoby to niedopuszczalne faux pas. Postawę tę nazywa się w powieści wprost „parafialnym snobizmem”. Przedstawiciele klasy wyższej nie mogą zatem narażać się na śmieszność, wykonując jakąś pracę. Jedynym zajęciem, które „nie hańbi” domu Wielosławskich jest jesienne przebieranie jabłek na strychu. Bardziej jednak niż pracę, czynność ta przypomina beztroską, dziecinną zabawę. Najważniejsze wydarzenia w Nawłoci to towarzyskie przyjęcia, jak np. wielki bal charytatywny na rzecz ofiar wojny organizowany w Odolanach przez Laurę Kościeniecką.
Rola „Nawłoci” w powieści
Opis Nawłoci w „Przedwiośniu” stanowi wyraźne nawiązanie do obrazu Soplicowa ukazanego w „Panu Tadeuszu”. Sam Cezary Baryka zostaje porównany do Mickiewiczowskiego bohatera: „Cezary Baryka doznał przerwy w swych myślach, niczym Tadeusz Soplica po przyjeździe na wieś” – pisze Żeromski. Oczywiście mamy tu do czynienia ze stylizacją polemiczną. Wszystkie czynności domowników dworu w Nawłoci, choć przypominają zajęcia soplicowskiej szlachty, stanowią wyraz próżniactwa i snobizmu polskiego ziemiaństwa. Sielankowy żywot Wielosławskich zostaje bowiem skontrastowany z nędzą żyjących nieopodal chłopów.
Tym samym ziemiaństwo i jego obyczaje jawią się w „Przedwiośniu” jako zjawiska anachroniczne. W tym, niejako odciętym od reszty rzeczywistości świecie, obce są pojęcia takie, jak sprawiedliwość, solidarność społeczna czy praca zarobkowa. Nawet kapłan, który powinien przypominać ziemiaństwu o jego powinnościach względem niższych warstw, zdaje się nie zauważać panujących stosunków i w pełni z nich korzysta. Ziemiaństwo jest więc tu niejako klasą pasożytującą na wyzysku i niedoli najuboższych. Jego dawna ambicja przewodzenia narodowi przeradza się w swoją własną karykaturę – ideologię wyzysku i niesprawiedliwości. Jedynymi wartościami tego świata są puste towarzyskie konwenanse.