Maciej Boryna to pierwszy w Lipcach gospodarz, posiada trzydzieści dwie morgi gruntu, które są w rodzinie od pokoleń. Jest bardzo przywiązany do ziemi, której nie chce dzielić ani przepisać dzieciom. Mieszka w najładniejszej chałupie, a z jego zdaniem liczy się cała wieś.
Boryna, kiedy zaczyna się akcja, ma pięćdziesiąt osiem lat i jest dwukrotnym wdowcem, mimo to jest mężczyzną krzepkim, silnym, zdrowym, a przy tym władczym i stanowczym. Ma czworo dzieci: jeden syn jest w wojsku, córka Magda wyszła za kowala, najmłodsza Józia mieszka razem z nim, a Antek z żoną i dziećmi zajmuje druga część chałupy.
Maciej zarządza całym gospodarstwem, do niego należy ziemia i cała rodzina jest od niego zależna. Na tym tle dochodzi do nieustannych konfliktów z Antkiem, który czuje się jak parobek i naciska na ojca, by zapisał mu grunty.
Po śmierci drugiej żony sąsiedzi namawiają Macieja, by ożenił się ponownie. Boryna wybiera Jagnę, najpiękniejsza pannę w Lipcach. Ale jego wybór jest przemyślany i nie wynika z samego zauroczenia. Boryna jest twardym negocjatorem w kwestii posagu. Małżeństwo to staje się przyczyną ostrej kłótni z synem, a w efekcie także wyrzucenia go z domu. Ślub z dużo młodszą kobietą staje się największym nieszczęściem dumnego gospodarza.
Boryna kreowany jest przez Reymonta na typ gospodarza-Piasta – człowieka silnie związanego z ziemią. Jego śmierć z ziarnem w ręku na polu stanowi symboliczne ukazanie tego związku. Ziemia świadczy o jego pozycji we wsi. Ziemia daje bogactwo i władzę. Boryna jest w pełni świadomy jej wartości, dlatego nie chce jej przepisać, i dlatego ciężko mu zgodzić się a zapis sześciu morg dla Jagny po jego śmierci. Najważniejsze jest dla niego jego własne gospodarstwo, które utrzymuje w najlepszym porządku, dba o zwierzęta, dogląda plonów, wymaga ciężkiej pracy od parobków i domowników. Wszystkiego pilnuje osobiście.
Innych też ocenia według tej miary – Hankę zaczyna szanować, kiedy przekonuje się, że jest pracowitą i dbałą gospodynią. Jak zauważa Ziejka:
(…) Reymont pragnął w postaci Boryny wykreować chłopa nowego typu: wolnego, wyzbytego kompleksów. Dlatego raz po raz podkreśla on, że Maciej Boryna <<na odwiecznych kmiecych rolach siedział, z dziada pradziada we wsi był>> (…) To w całej pełni spadkobierca odwiecznej, piastowskiej tradycji. Ale to zarazem człowiek nowy”.
W przeciwieństwie do większości chłopów, Boryna nie okazuje uniżenia względem osób z wyższych warstw społecznych. Jest człowiekiem dumnym, pewnym swojej wartości. Ta duma każe mu ukrywać zdradę żony, aby nie stać się pośmiewiskiem wiejskiej społeczności.
Przywódcza rola Macieja widoczna jest przede wszystkim w sporze o las. Wszyscy czekają na jego przybycie i decyzję:
(...) Maciej blady był kiej ściana i surowy, że aż mróz szedł od niego, ale oczy jarzyły mu się kiej wilkowi, szedł wyprostowany, chmurny a pewny siebie, znajomków pozdrawiał skinieniem i oczami po ludziach wodził, rozstąpiali się przed nim czyniąc wolne przejście, a on wstąpił na belki leżące pod karczmą, lecz nim przemówił, zaczęli w tłumie krzyczeć: - Prowadźcie, Macieju! Prowadźcie! - Na las! Na las! - darły się drugie (...).
Nie brak w tej charakterystyce także wad, Boryna bywa bowiem porywczy, a jego duma jest przesadzona. Nie potrafi porozumieć się z dorosłym już synem, który odziedziczył po nim wiele cech i też pragnie być niezależny. Wrażliwy na własne troski, dotkliwie odczuwał np. brak żony:
(…) A tu ani odbić się na kim, ani wyżalić, nic... sam jak ten kołek; sam o wszystkim myśl, sam deliberuj łbem, sam kiele wszystkiego obiegaj kiej ten pies... a do nikogój słowa przemówić i rady znikąd ni pomocy - a ino strata i upadek... a wszystkie to kiej te wilki za owcą... a ino skubią, a patrzą, kiedy ozerwą w kawały” , przeżywał też pominięcie go w naradzie: „Jakże, czekał, wypatrywał jak ten głupi, a oni bez niego radzili! Nie daruje im tego, popamiętają. Mają go widać za nic, to im pokaże, co znaczy na wsi (…) Ale nie rzekł ni słowa z tych deliberacji, jakże, nie baba przeciech, by się przed drugimi użalał i przyjacielstwa szukał! Gryzło go to srodze, bolało nawet wielce, ale zasie komu do tego! (...),
choć nie miał współczucia dla innych:
(…) Mam co innego na głowie. To i płakał nie będę, że tam który Wojtek abo Bartek nie ma co do gęby włożyć, księdzowa to sprawa, nie moja! Jeden, żeby i chciał, nie uradzi wszystkiemu (…).
Nieudane małżeństwo zmienia jego nastawienie do świata. Inaczej ocenia swoje czyny. Gniew przeradza się w obojętność. Maciej uświadamia sobie, że ślub z dużo młodszą kobietą był błędem. Nie miał siły o nią walczyć ani jej pilnować:
(…) przy tych ostrożnościach i pilnowaniach stary mizerniał i tak chudł, że pas do pół bieder opadał, poczerniał, przygarbił się, nogami za sobą ciągał i na wiór się zesychał z tych utajonych myślunków i turbacji, że mu ino oczy gorzały kiej w chorobie. Że zaś nikogo bliżej nie dopuszczał i zwierzać się a wyżalać nie miał przed kim, to go i barzej piekły te ognie i przepalały. Nikt też się nie dorozumiewał, co mu ta we wątpiach siedzi a podgryza (…).
Zmienia się też jego stosunek do innych ludzi – staje się bardziej empatyczny. Z kolei Jagnę traktuje z obojętnością:
(…) Zawżdy był kwardy i niełacno ustępliwy, ale teraz to już się zgoła na kamień przemienił. Jagnę do domu przyjął, niczego jej nie wymawiał, ale miał ją teraz zgoła za dziewkę, i tak ją też uważał i honorował. Nie pomogły jej przymilania się ni uroda, ni nawet złość, ni te rzekome dąsy i gniewy, którymi to kobiety chłopów wojują. Całkiem na to nie zważał, jakby mu obcą była, a nie żoną ślubną, że nawet już nie baczył, co ona wyrabia, choć dobrze pewnikiem wiedział o jej schodzeniach się z Antkiem. Nie pilnował jej nawet i jakby całkiem nie stał o nią (…).
Związek z Jagną uświadamia mu jego starość. Boryna powoli odsuwa się od wszystkiego, co było dla niego ważne. Traci tę hardość, która czyniła go przywódcą. Zraniony przez borowego, jest długo pogrążony w agonii, nim umrze. W ostatnich dniach staje się zupełnie bezsilny i zdany na innych.