Antek Boryna jest rosłym i przystojnym mężczyzną. Podoba się kobietom, jest silny i porywczy. Podobnie jak ojciec – to człowiek dumny i uparty. Dlatego też żyją z Maciejem Boryną we wrogich stosunkach. Antek wypomina ojcu, że traktuje go jak parobka, jest skąpy i władczy. On, syn najbogatszego gospodarza we wsi, musi pracować jak wyrobnik, nie ma też swojej ziemi, bo ojciec nie chce mu jej przepisać, pozostawiając grunty w ścisłej zależności od swojej woli. Największy żal ma jednak o małżeństwo z Jagną, kobietą której pragnie dla siebie.
Antek ulega silnej namiętności do Jagny. Romans przesłania mu wszystko. Zaniedbuje i krzywdzi swoją rodzinę – zdradza Hankę, zapomina o obowiązkach względem niej i dzieci. Ciężarna żona musi zmagać się z gospodarstwem, opieką nad dziećmi, własną zazdrością i docinkami sąsiadów. Mąż nie ma dla niej litości, wypomina jej, że mało wniosła w posagu. Nie docenia jej poświęcenia i oddania. Odkąd zapragnął Jagny, traktuje żonę jak przeszkodę na drodze do swojego szczęścia:
(…) Mówię ci, odejdź! - krzyknął groźnie, a potem nagle, nie wiada laczego, nachylił się do niej i w samą twarz powiedział: - Żeby mnie w kajdany skuli, w lochu zamknęli, wolniejszym bym był niźli przy tobie (…).
Antek oszukuje też swojego ojca i ośmiesza go w oczach mieszkańców Lipiec. Co więcej, nie czuje z tego powodu wyrzutów sumienia.
Pobyt w więzieniu zmienia bohatera – Antek odsuwa się od Jagny i powraca na łono rodziny. Trudno jednak rozstrzygnąć, czym ta przemiana jest spowodowana, czy to wyrzuty sumienia, czy poczucie obowiązku, czy ochłodzenie się namiętnych uczuć. Jakkolwiek by było, scenę samosądu na Jagnie obserwuje Maciej ze spokojem. Nie próbuje przeciwdziałać woli wsi:
(…) W gromadzie żyję, to i z gromadą trzymam! Chceta ją wypędzić, wypędźta; a chceta se ją posadzić na ołtarzu, posadźta! Zarówno mi jedno!” (…).
Antek w tych końcowych scenach powieści coraz bardziej przypomina swojego ojca: dumnego, bezwzględnego i upartego mężczyznę.