Groźny żywioł
Sonet Adama Mickiewicza pt. „Burza” przedstawia scenę rozgrywającą się na tonącym statku podczas morskiej burzy. Tekst w przeciwieństwie do innych sonetów, np. „Ciszy morskiej” operuje dynamicznymi środkami wyrazu. Mamy tu przede wszystkim do czynienia z dużym nagromadzeniem czasowników i równoważników zdań, które budują napięcie i wrażenie ruchu:
Zdarto żagle, ster prysnął, ryk wód, szum zawiei.
Poeta opisuje wydarzenie niejako „na gorąco”, a tekst staje się poszarpany i dysharmonijny. Przed oczami czytelnika rozpościera się obraz chaosu panującego na tonącym okręcie.
Pierwsza część tekstu (dwie pierwsze strofy) zostały zbudowane za pomocą techniki filmowej. Widać tu niejako ogólny „najazd kamery”, czyli przygotowanie właściwej akcji tekstu. Ważną rolę odgrywają efekty dźwiękowe, a więc wyrażenia onomatopeiczne, niekiedy o charakterze animizacji, np. „Wicher z tryumfem zawył”. W tekście panuje atmosfera grozy i zbliżającej się śmierci. Podkreślają to sugestywne obrazy, takie jak widok krwawo zachodzącego słońca, a przede wszystkim symbol geniusza śmierci:
Wstąpił jenijusz śmierci i szedł do okrętu,
Jak żołnierz szturmujący w połamane mury.
Natura ujawnia zatem swoje złowrogie oblicze. Jest żywiołem, którego atak przypomina wojenny szturm i niesie ze sobą owoc śmierci.
Samotność w obliczu śmierci
Druga część tekstu nie koncentruje się już na opisie przyrody, ale na reakcjach pasażerów statku. Są one skrajnie różne. Jedni popadają w lękowe odrętwienie, inni żegnają się z bliskimi, niektórzy zaś mają jeszcze nadzieje na ocalenie i się modlą. Pośród tego tłumu zwraca uwagę jeden pasażer:
Jeden podróżny siedział w milczeniu na stronie
I pomyślił: szczęśliwy, kto siły postrada,
Albo modlić się umie, lub ma z kim się żegnać.
Ów podróżny, którego można utożsamiać z Mickiewiczem, ponieważ sonet powstał po podobnym do opisywanego doświadczeniu poety, całkowicie odróżnia się od pozostałych osób obecnych na statku. Siedzi w całkowitym milczeniu i zazdrości innym ich sytuacji. On sam jest outsiderem. Nie ogarnia go szaleństwo, ale też nie potrafi się modlić, nade wszystko zaś pozostaje samotny w obliczu śmierci.
Groza tego obrazu polega na tym, że samotność opisywanego bohatera jest niejako absolutna. Przeżywa on bowiem nie tylko odrzucenie przez ludzi, ale także przez Boga.