„Gloria victis” to nowela Elizy Orzeszkowej, która wchodzi w skład tomu zatytułowanego w ten sam sposób. Na początku nazywać miał się on „1863”, co dobitnie sugeruje tematykę związaną z powstaniem styczniowym. Sama autorka napisanie tego dzieła uważała niemalże za swój obowiązek, będąc przekonaną, iż ktoś musi pozostawić dla potomnych relację z wydarzeń związanych z powstaniem. Jedna z najznamienitszych reprezentantek polskiego pozytywizmu nie skoncentrowała się na suchej historycznej relacji, lecz duży nacisk położyła na panujące wówczas nastroje społeczne i przekonania.
Sam tytuł dzieła Orzeszkowej oznacza z łaciny „Chwała zwyciężonym”, co sugeruje sposób ujęcia przez Orzeszkową tematyki powstańczej. Utwór po raz pierwszy ukazał się w 1910 r., czyli niemal 50 lat po wybuchu zrywu narodowowyzwoleńczego. Czas ten, na skutek usilnych działań zaborców mających na celu rugowanie polskości, był okresem, w którym pamięć o minionych wydarzeniach słabła. Polska literatka starała się zapobiec takiemu biegowi rzeczy.
Fabuła noweli opiera się na zabiegu antropomorfizacji przyrody – w lesie pojawia się wiatr, który wypytuje drzewa o historię tego miejsca, w którym czuć zapach krwi. Przeczuwa, że miały tam miejsce znaczące wydarzenia. Kolejne rośliny opowiadają wiatrowi historię lasu, odnosząc się do zbiorowej mogiły powstańców. W snutej opowieści pojawiają się kolejni bohaterowie, którzy nie wahali się zaryzykować swojego życia w obronie ojczyzny. Punktem kulminacyjnym tych wydarzeń była sromotnie przegrana przez powstańców bitwa. Spoczęli oni w bezimiennej mogile, a ta, z upływem lat, odchodziła w niepamięć. Nawet Aniela – siostra Tarłowskiego i kobieta zakochana w Jagminie, którzy zginęli w starciu – pojawiła się tutaj tylko raz, kładąc krzyż na miejscu ich spoczynku.
Problem pamięci w „Gloria victis”
Opisując w ten sposób powstanie styczniowe, Eliza Orzeszkowa – sama będąc uczestniczką zrywu narodowowyzwoleńczego – podkreśliła fakt, iż ludzie zbyt szybko wymazali ze świadomości bohaterstwo swoich przodków. Wśród potężnych drzew i wspaniałych kwiatów znajduje się zbiorowy grób, o którym ludzie niemal nie pamiętają. Ich imiona i czyny sławione są tylko przez miejscową roślinność, która wciąż przechowuje informacje o krwawej historii.
Przypomnienie powstania styczniowego przez polską autorkę ma na celu nie tylko pobudzenie świadomości narodowej Polaków poddawanych działaniom wynaradawiającym, lecz służy także zachowaniu pamięci o walczących i zapewnieniu im należytego szacunku oraz uznania. Niewątpliwie byli to wielcy bohaterzy, ludzie, którzy zjednoczyli się i wyzbyli osobistych egoizmów, by stanąć oko w oko z Rosjanami.
Problem dziedzictwa w „Gloria victis”
„Ci, co zginą, będą siewcami, którzy samych siebie rzucą w ziemię, jako ziarno przyszłych plonów” – cytat ten dobitnie oddaje znaczenie wydarzenia, jakim było powstanie styczniowe. Chociaż strona polska doznała bolesnej porażki, nie wszystko jest stracone. Pamięć o tym wydarzeniu musi stać się impulsem dla przyszłych generacji, drogowskazem, który ostatecznie nakreśli ich drogę życiową. mającą prowadzić w stronę niepodległości. Przedsięwzięcie to nie zakończy się powodzeniem, jeśli następcy pokonanych nie będą znali ich heroizmu oraz w pewien sposób wzorowali się na przyjętej przez nich postawie.
Przyroda i ziemia rodzinna w „Gloria victis”
Natura pełni w dziele Orzeszkowej niezwykle ważną rolę. Jej zaangażowanie w opowiadaną historię świadczy o tym, iż jest ona nierozłącznie związana z polskością. Rodzinna ziemia to coś więcej niż połać gruntu – to ona „przyglądała się” całym wiekom polskiej historii, to z niej ludzie czerpią życiodajne soki kształtujące ich światopogląd i wartości. Obrona tego dobra powinna stać się więc jednym z priorytetów młodych pokoleń.
Mowa ezopowa jako sposób opowiadania o powstaniu
Czas powstania noweli Elizy Orzeszkowej był okresem, w którym nadal działała silna cenzura. Chcąc opowiedzieć o powstaniu styczniowym, autorka musiała w odpowiedni sposób zakamuflować ten temat. Z tego względu stosowała ona język ezopowy, czyli posługiwała się zwrotami metaforycznymi, lecz jednoznacznie zrozumiałymi dla Polaków. Powstańców opisuje jako ludzi w granatowych czapkach (właśnie ten element garderoby świadczy o tym, że byli oni uczestnikami zrywu narodowowyzwoleńczego), Polskę nazywa „ukochaną”, a powstanie – „słupem ognia”.