prawie natychmiast po ukazaniu stał się jakby symbolem, może go nam uczynić tym żywszym, a zarazem dać ten moment jedynego w swoim rodzaju wzruszenia, które przeżywaliśmy my, bliscy narodzinom <<Wesela>>, patrząc, jak niemal w naszych oczach odbywa się ta cudowna transsubstancjacja życia w sztukę, w poezję (…).
Boy-Żeleński pragnie, aby zachowana została pamięć o wydarzeniu, które stało się kanwą dla utworu. Przypomina, że wesele było faktem, zdarzeniem, które Wyspiański odmalował w nadzwyczajny sposób, symboliczny i fantastyczny – ale także prawdziwy. Jego zdaniem krytyka „wmawia” nieraz odbiorcy, ze to utwór trudny, skomplikowany, symboliczny, podczas gdy odczytywać go należy w sposób bezpośredni:
(…) Nie wiem (…) czy nie za wiele zaczęto na temat <<Wesela>> medytować, zamiast bawić się nim i wzruszać (…).