Autorka została również zaprowadzona do warsztatów szewców i krawców. Nadzorca chwalił czystość właśnie mytych schodów, oprowadził ją po lazarecie i kuchni więziennej. Po krótkiej wizytacji zaprosił gościa do siebie na flaki i ponowną wizytę. Kobieta zgodziła się i za każdym razem, kiedy odwiedzała więzienie, wszystko odbywało się tak samo.
Pewnego razu, gdy po miesiącu ponownie odwiedziła więzienie, nadzorcy akurat nie było obok. Stary strażnik Jakub zaprowadził ją pod „jeszcze jeden numer”. Nim otworzył celę, opowiedział kobiecie o „Dzikiej”. Nie była ona aresztantką, ale znalazła się w więzieniu, gdyż nikt nie wiedział, gdzie ją umieścić. Została przywieziona przez oficera z wojny tureckiej. Zamieszkali razem, jednak kiedy panna już mu się znudziła, doniósł, że przebywa u niego kobieta bez papierów. Urzędnik nie znał obcego języka i nie wiedział co zrobić, toteż postanowił umieścić dziewczynę w areszcie bez jej zgody. Dostała pomieszania zmysłów po tym, jak ją zbito. Śmiała się i płakała na przemian. „Wielmożny” zamknął ją w celi numer czternaście ze względu na krzyki. Otrzymała imię „Dzika”.
Niestety nikt się po nią nie zgłosił. Wysłano nawet jej fotografię. Z relacji autorki