Narrator
We wstępie autora bohater-narrator zostaje przedstawiony jako hipochondryk, co już warunkuje odbiór bohatera przez czytelnika. Do końca opowiadania nie zostaje podane jego imię, być może był to celowy zamysł Fiodora Dostojewskiego. Chciał by skupić się przede wszystkim na konstrukcji charakteru postaci, by jej cechy mówiły same za siebie. Opowiadanie posiada formę monologu narratora, który w dość chaotyczny sposób przedstawia historię swojego nieszczęśliwego małżeństwa. Dowiadujemy się, że bohater jest dojrzałym, około czterdziestoletnim mężczyzną, pracującym w lombardzie - jego głównym źródłem utrzymania jest zatem lichwa.
Ze wspomnień okazuje się, że przez kilka lat służył w wojsku. Przez niefortunne zbiegi okoliczności mężczyzna znalazł się na samym dole hierarchii społecznej, choć jego korzenie były szlacheckie. Jego nieszczęśliwa pozycja wynikała z chęci obrony honoru, która jednak finalnie przeistoczyła się w losową niesprawiedliwość (chodziło o konflikt między wojskowymi). Jego krewny zaprzepaścił rodzinny majątek, więc bohater za jedyne pieniądze otrzymane od ciotki postanowił rozkręcić interes z lombardem. Zostając lichwiarzem chciał odegrać się na środowisku, którego wcześniej padł ofiarą.
To właśnie w swoim zakładzie mężczyzna poznaje przyszłą żonę, wówczas szesnastoletnią dziewczynę z chłopskiej rodziny.
Postać narratora jest o tyle ciekawa, że stworzył on własny model życia, sposób kontaktu z otoczeniem, pełny surowości, hardości i zagadkowości. Te cechy najczęściej przejawiały się po prostu w jego milczeniu i powściągliwości w wyrażaniu uczuć i poglądów. Tym sposobem między sobą a wybranką zbudował z czasem ścianę nie do pokonania. Trudno mówić o jednoznacznym uczuciu miłości, którym miałby on darzyć żonę. Jego stosunek do kobiety można widzieć dwojako. Z jednej strony mężczyzna zapewnia o swoich uczuciach, z drugiej, swoim zachowaniem i chęcią poniżenia dziewczyny świadczy o okrucieństwie i chęci uczynienia z niej ofiary przemocy psychicznej, co mu się zresztą udaje.
Z pewnością narratora nie można postrzegać jako postać jednoznaczną. Wiele postaw tłumaczy jego poczucie niskiej wartości. Zatracenie się w racjonalnej sferze swojego ludzkiego istnienia prowadzi do jego tragedii i samotności, a gdy uzmysławia sobie swoją świadomość duchową – jest już niestety zbyt późno.
Łagodna
Dziewczyna z ubogiej rodziny, szesnastolatka, odwiedzająca lombard narratora. Po śmierci rodziców kobieta pozostała bez grosza przy duszy, więc mieszkała ze swoimi znienawidzonymi ciotkami. Gdy poznaje narratora jest już osobą poważnie zdesperowaną. Pragnie za wszelką cenę uwolnić się od terroru psychicznego krewnych, jednak wpada z deszczu pod rynnę. Panna bezskutecznie poszukuje zatrudnienia, więc przyjmuje oświadczyny lichwiarza. Łagodny charakter drobnej dziewczyny mocno kontrastuje z surową osobowością narratora. Od początku małżeństwo tych dwojga nie było udane, dziewczyna bynajmniej nie czuła się szanowała, a od obcych poznawała tajemnice dotyczące przeszłości męża. Zbuntowana i oburzona tym faktem, kilkakrotnie podejmuje próby usamodzielnienia się (indywidualne wyjścia z domu czy podejmowanie decyzji finansowych), które mąż przyjmuje raczej z zażenowaniem. Mężczyzna nie dostrzega w niej bowiem partnerki życia, ale poddaną, od której oczekuje uległości i szacunku. W wyniku konfliktów z małżonkiem dziewczyna zamyka się w sobie, próbując w ten sposób uciec od okrucieństwa narratora. Przestaje mu ufać (o ile kiedykolwiek tak było), a próbę jego rehabilitacji i przeprosin postrzega z jeszcze większym przerażeniem i uprzedzeniem. To bezpośrednio popycha ją do odebrania sobie życia.
Dla pełnego obrazu bohaterki istotny jest fakt, że kilka razy w toku opowiadania w jej dłoniach pojawia się ikona Matki Boskiej. Raz w lombardzie, jako pamiątka rodzinna, którą sprzedaje. Z jednej strony jest to więc pamiątka po przodkach, definiująca jej tożsamość, z drugiej wyraz przywiązania do Boga i Jego obecności w życiu dziewczyny. Potem, tuż przed samobójstwem nastolatka modli się przed tą ikoną, a w efekcie rzuca się na bruk, trzymając ją w objęciach. Następuje tutaj paradoks interpretacyjny – jako zdeklarowana chrześcijanka kobieta na pewno zdawała sobie sprawę, że samodzielny wybór i zadanie sobie śmierci pojmowane jest w kategorii grzechu, a w opowiadaniu Dostojewskiego czyn samobójczy splata się z całkowitym zawierzeniu się Bogu i nadzieją na życie wieczne.