Uwijali się przy wielu rannych.
Bitwa toczyła się przez wiele godzin. Była ciężka, po obu stronach przybywało rannych i zabitych. Wtem na polanie pojawił się konny oddział wojska, który zaatakował namiot z, pozbawionymi możliwości obrony, chorymi.
Gdy tylko powstańcy spostrzegli, co się dzieje, padł rozkaz, by skierować siły do obrony szpitaliku. Jednak powstańcom nie udało się nikogo uratować. Gdy dotarli na miejsce, zastali już same trupy i konających w agonii niedawnych towarzyszy.
W ostatnich słowach Maryś przekazał Jagminowi chustę ze słowami: „Jagmin! Siostrze!”. W tym momencie Jagmina dosięgła kula i poległ wraz ze swoim przyjacielem na leśnej polanie. Powstańcy zostali pochowani we wspólnej, bezimiennej mogile, którą po wielu latach, pewnej jesieni odwiedziła siostra Tarłowskiego, Aniela.
Dziewczyna długo płakała na grobie swojego brata. Była biedna i utrudzona życiem. Później ustawiła na mogile niewielki krzyżyk i odeszła, by nigdy już tam nie powrócić.
I tylko drzewa, chmury, gwiazdy i wiatr przekazywały sobie tę historię, by pamięć o spoczywających w leśnym grobie nie zaginęła. Wiatr, wysłuchawszy historii opowiedzianej mu przez drzewa i kwiaty, zapłakał, a potem wzniósł się i poniósł tę historię w świat, by głosić wszędzie: „Gloria victis”.