podczas powstania Maryś nie porzucił swego zainteresowania przyrodą. Gdy inni po walce odpoczywali lub rozmawiali, on szukał wśród traw ciekawych okazów roślin i owadów.
Pewnego dnia do obozu powstańców przybył zwiadowca, pan Kalist. Podążył on wprost do namiotu Traugutta i przekazał straszną wieść. Oto bardzo liczne i dobrze uzbrojone wojska zaczęły otaczać las. Powstańcom pozostała jedna, może dwie godziny do rozpoczęcia decydującej walki. Traugutt naprędce zwołał naradę dowódców, potem zaczęto przygotowywać się do bitwy.
Kalist przekazał Tarłowskiemu małą karteczkę od siostry, zwiniętą tak, by w razie potrzeby można ją było łatwo połknąć, lecz Maryś nie zdążył jej przeczytać – padł rozkaz wymarszu. Tarłowski ukrył więc list od siostry na piersi i ruszył wraz z towarzyszami do lasu.
Powstańcy, zdając sobie sprawę z ogromnej przewagi wojska, postanowili urządzić w lesie zasadzkę. Poukrywani w największej gęstwinie, rozpoczęli nagły ostrzał. Maryś radził sobie dobrze do momentu, kiedy ugodziła go kula. Nie zginął jednak na miejscu, lecz został ranny w ramię. Towarzysze broni odnaleźli go i zanieśli do obozu, gdzie w namiocie pełniącym rolę szpitala polowego pracowało dwóch lekarzy.