Rok 1940 był czasem olbrzymiego niepokoju. Potężne i bezwzględne oddziały żołnierzy III Rzeszy bez większych problemów podbijały kolejne państwa, siejąc zniszczenie, cierpienie i rozpacz. Głośne salwy artyleryjskich wystrzałów napełniały ludzi przerażeniem. Świat zdawał się chylić ku upadkowi. Tylko jeden kraj – znajdująca się na wyspach Wielka Brytania – wciąż pozostawał wolny. Mało kto jednak widział jakąkolwiek szansę na skuteczne odparcie potwora destrukcji powołanego do życia przez Adolfa Hitlera.
Areną wielkiej bitwy o Anglię były przestworza. To właśnie lotnictwo miało rozstrzygnąć o przyszłości Europy i całego świata. W ofensywie byli Niemcy. Niebo nad Wielką Brytanią przecinały zwinne i prędkie myśliwce oraz ciężkie, masywne i budzące grozę bombowce, których destrukcyjna siła paraliżowała obywateli. Przeciwko tym niosącym zniszczenie oddziałom stanął kwiat alianckiego lotnictwa, do którego zaliczali się także Polacy – Eskadra Kościuszkowca.
Bohaterowie przedstawieni przez Arkadego Fiedlera byli ludźmi szczególnymi – wspaniałymi wojownikami, wiernymi i oddanymi kompanami, wymagającymi przeciwnikami. Przy tym wszystkim zachowywali wielką skromność, koncentrując się przede wszystkim na sumiennym wypełnianiu powierzonych im obowiązków.
Chociaż kraje rodzinne większości członków Dywizjonu 303 przegrały walkę z Niemcami i znalazły się pod okupacją, lotnicy ci nigdy nie porzucili marzeń o przywróceniu im niepodległości. Udali się za granicę, by tam kontynuować walkę i osłabiać potężnego przeciwnika. Spotkali się z nim właśnie w bitwie o Wielką Brytanię, mając do dyspozycji swoje powietrzne, metalowe rumaki – poteżne maszyny i, jeśli były dobrze prowadzone, siejące ogromne zniszczenie. Każdego dnia odważnie stawali do boju, gotowi na wszystko.
W średniowieczu konflikty zbrojne rozstrzygało rycerstwo. Jednak bycie rycerzem nie ograniczało się jedynie do zadawanie kolejnych ciosów. Przede wszystkim, rycerza o obowiązywały go określone reguły – tzw. etos rycerski. Musiał być więc człowiekiem honorowym, lojalnym, odważnym i gotowym poświęcić życie za sprawę, której był oddany. Ważne były dla niego także ojczyzna, religia i miłość, a więc wszystko, co bazowało na lojalności wobec najważniejszych idei.
Od wspomnianych czasów minęły setki lat. Nastąpił gwałtowny rozwój techniki, świat niemal zupełnie zmienił swoje oblicze. Pewne wartości pozostały jednak niezmienne. W czasie II wojny światowej wciąż niezwykle cenne i pożądane były: odwaga, wierność, honor i oddanie. W obliczu niesamowitego zagrożenia, kiedy nadzieja blakła, a ludzie drżeli, każdego dnia obawiając się najgorszego, tylko najsilniejsi i najodważniejsi byli w stanie zmierzyć się z potężnym wrogiem. Bohaterowie „Dywizjonu 303” – najwspanialsi polscy lotnicy – nie obawiali się przeciwnika i nie wahali się stanąć twarzą w twarz ze śmiercią. Żadne zagrożenie nie było w stanie powstrzymać ich przed wyruszeniem w bój. Wszyscy byli wierni swojej jednostce i panującym w niej zasadom. Życie towarzyszy cenili nie mniej niż własne, zawsze gotowi nieść im pomoc. O ile na ziemi byli oni normalnymi, skromnymi i oddanymi swoim obowiązkom ludźmi, w powietrzu zmieniali się w prawdziwe bestie.
Niewątpliwie postaci przedstawione przez Arkadego Fiedlera budzą skojarzenia ze średniowiecznymi rycerzami. Pomimo wielkich różnic, jeśli idzie o starcia toczone przez jednych i drugich oraz zmian, które w sposób naturalny zaszły w świecie, dla członków Dywizjonu 303 najcenniejsze były te same wartości, jakimi setki lat wcześniej kierowali się najwspanialsi rycerze, ich dalecy przodkowie.